piątek, 30 października 2020

MANIFESTACJE ANTYKOŚCIELNE 2020

 

KLERYKÓW - główna ulica. Idzie pochód a na jego czele dziewczyny niosą transparent <Ch.W.D. POLSKIM BISKUPOM>. 
Antyklerykałowi serce rośnie!!!

 
     Fot. Jan Rysiński
 
Koniec świata...
Przez wieki (nie wyłączając okresu PRL-u) słowa nawet najtaktowniejszej krytyki kleru katolickiego były postrzegane i potępiane jak świętokradztwo. Banialuki głoszone z ambony przez prymitywnego, wiejskiego wikarego należało przyjmować do akceptującej wiadomości z rozdziawioną gębą i bez szemrania. 
 
Gdy w 1989 "Solidarność" bezrozumnie powierzyła biskupom rolę mediatorów w rozmowach z przedstawicielami władz PRL przy Okrągłym Stole, rozpoczął się mroczny rozdział zawłaszczania przestrzeni publicznej przez Kościół kat.. Mało kto wówczas to zauważył, albowiem panował ogólnonarodowy entuzjazm. Niewątpliwie sprzyjał temu procesowi bezprecedensowy, bałwochwalczy kult "papieża-Polaka" Jana Pawła II. Rodzimy establishment ochotnie wygrzewał się w blasku "słońca Wadowic", a w tym czasie funkcjonariusze pana Boga przystąpili do planowego infekowania umysłów i drenowania kieszeni Polaków.
 
 Stan błogiej symbiozy pomiędzy państwowymi dygnitarzami i dostojnikami kościelnymi nie może trwać wiecznie. Aliści wszystko ma swój koniec. Dekadę wstecz Janusz Palikot udowodnił, że jest zapotrzebowanie społeczne na frontalną krytykę Kościoła kat. i można nawet na tym ugrać kapitał polityczny. Cześć mu za to i chwała. Wówczas się nie udało. Może zabrakło z jednej strony determinacji, a z drugiej szerszej reakcji obywateli. Media głównego nurtu nie były zainteresowane zaburzeniem toksycznych relacji polityków z duchowieństwem, bo akurat zajmowały się dystrybucją ciepłej wody z kranu. Może teraz się uda? A jeśli nie, to i tak Kościół kat. wyjdzie z tej awantury mocno poobijany.

Gdy zagłaskiwani dotąd, wyalienowani ze społeczeństwa jegomoście w sukienkach; chciwi, aroganccy i butni; wściekle reagujący na rzeczową krytykę, słyszą rzucone im w twarz zaklęcie #wypierdalać, to czują się jakby spadali ze szczytów drabiny społecznej - na której samozwańczo się umieścili - w otchłań poniżenia, potępienia, pogardy... Kto sięga dna szamba traci nieodwracalnie blichtr, a jak go stamtąd wydobędą to jest już tylko pociesznym fiutem. 
No i to jest piękne!
 
 

poniedziałek, 18 maja 2020

BOSKI TRZASKOWSKI

Znany fantasta Cezary Michalski tak się rozbrykał w TVN24, że go  prowadzący Marciniak z gościem Łapińskim nie mogli okiełznać. W końcu odpuścili i z narastającym rozbawieniem przysłuchiwali się retorycznej szarży publicysty. Powodem wzmożenia był boski RAFAŁ TRZASKOWSKI, albowiem - logicznie rzecz ujmując - tylko osoba o walorach metafizycznych mogła zastąpić najlepszą do tej pory kandydatkę na prezydenta RP Małgorzatę Kidawę-Błońską!



 Co też pan Cezary, w swoim żarliwym słowotoku wyjawił?
Odnotowałem trzy osobliwości:
- ujawnienie spisku Lewicy i Koalicji Polskiej z PiS-em przeciwko MKB
- dekonspirację niecnego zamiaru "kanibalizacji wielkomiejskiego elektoratu PO" przygotowywanego przez Szymona Hołownię
- nieformalne mianowanie kandydata Trzaskowskiego szefem "polskiej hanzy"* (sic!).


Osobiście cenię Rafała Trzaskowskiego. Jest znakomicie wykształconym i doświadczonym - na różnych stanowiskach decyzyjnych w Polsce i UE - politykiem. Zatem ma wszelkie kwalifikacje do piastowania najwyższego stanowiska w państwie. W 2014 byłem gorącym zwolennikiem przejęcia przez niego schedy po czmychającym do Brukseli Tusku. Niestety mali ludzie boją się mądrzejszych następców, więc namaszczona została zdiagnozowana idiotka Kopaczowa. 

Po przejęciu władzy przez PiS w 2015 powinien zostać przewodniczącym PO. Prowadząc mądrą politykę kadrową polegającą na pozbyciu się postsolidarnościowych aparatczyków i wprowadzeniu młodszych, pełnych energii działaczy z drugiego szeregu, mógł uchronić partię od powolnej degradacji. Jednak beton partyjny zadecydował inaczej. Wygrała "spółdzielnia" degenerata Schetyny.


W 2018 Schetyna - wystawiając Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich w Warszawie - pozbył się z najbliższego otoczenia groźnego konkurenta. Oczywiście stanowisko włodarza stolicy to poważne wyzwanie, bo i władza potężna. Z boku i oddali trudno obiektywnie ocenić półtoraroczną działalność szefa metropolii. Tym bardziej, że docierają sprzeczne informacje czynione w atmosferze ostrej walki politycznej.

Wrześniowa iluminacja Schetyny zakończona "wyciągnięciem z kapelusza" Małgorzaty Kidawy-Błońskiej była rozpaczliwą próbą rozmycia odpowiedzialności za spodziewaną klęskę Platformy w wyborach parlamentarnych. I szerzej za całą sekwencję porażek w maratonie wyborczym AD' 18-20. Zaraz po nominacji pisałem, że MKB jest słabą kandydatką, ale kampania przerosła moją wyobraźnię. To była katastrofa!



                 Średnie poparcie od lutego do maja dla kandydatów Koalicji Obywatelskiej
                   wg Marcina Palade
                

Rafał Trzaskowski, na tle swojej poprzedniczki, prezentuje się o niebo lepiej, co wielkim osiągnięciem nie jest. Trudno powiedzieć jaką przyjmie strategię. Nie wiadomo też jak na wymianę kandydata zareaguje elektorat. Pierwsze sondaże są niewiarygodne - reakcja opinii publicznej obciążona jest kilkutygodniową inercją. 

Uważam, że stanowisko prezydenta RP jest skrojone na miarę Trzaskowskiego. Konstytucja RP nie daje zbyt wybujałych prerogatyw pierwszej osobie w państwie, sprowadzając jej rolę głównie do zadań reprezentacyjnych. Wykształcenie i doświadczenie dyplomatyczne kandydata PO, poparte perfekcyjną znajomością języków obcych, jest gwarancją swobodnego funkcjonowania na międzynarodowych salonach.  Nie będzie dochodziło do kompromitujących gaf jakie były udziałem poprzedników - Dudy; Komorowskiego i Kaczyńskiego. Zakończą się też obsceniczne obrazki hołdów składanych przez dygnitarzy świeckiego państwa papieżowi, hierarchom kościelnym i przedmiotom kultu religijnego w przykurczu dalekim od wyprostowanej postawy wolnego człowieka (przynajmniej w otoczeniu głowy państwa). Przeczesałem internet i znalazłem tylko jedno zdjęcie Rafała Trzaskowskiego w kościele. Za to reszta platformerskiej menażerii z ostentacyjną lubieżnością filmuje się podczas guślarskich sesji ku czci watykańskiego Mzimu.








Napisałem piękną laurkę i co z tego, skoro jest poważne "ale". Dla przybliżenia problemu posłużę się parafrazą z mistrza Majakowskiego: -
    
               Partia i Rafał - bliźnięta-bracia...
               Mówimy Rafał, a w domyśle - PO,
               mówimy Platfus, a w domyśle - Rafał.

Konstytucja w art.132 mówi, że "Prezydent Rzeczypospolitej nie może piastować żadnego innego urzędu ani pełnić żadnej funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowanym urzędem". 
Takiego ustawowego zakazu nie mają prezydenci miast, ale niektórzy z własnej inicjatywy - na czas prezydentury - zrzekają się bądź zawieszają członkostwo w partiach politycznych. I to jest dobry kierunek, albowiem tym gestem podkreślają swoją suwerenność na stanowisku włodarza. Rafała Trzaskowskiego nie było stać na "odklejenie się" od szyldu PO, w oczach większości Polaków do cna skompromitowanej! Więcej, poszedł dokładnie w przeciwnym kierunku - w lutym br. przyjął stanowisko wiceprzewodniczącego Platformy. I tak oto tępe partyjniactwo konserwuje toksyczny układ rządzący Polską.

Paradoks wyborów prezydenckich w 2020 polega na tym, że przeciwnikiem Dudy w II turze będzie kandydat aktualnie niepopularnego skrzydła duopolu, bez szans na zwycięstwo. Natomiast kandydaci z zewnątrz, którzy mają realne możliwości pokonania urzędującego prezydenta pozostaną poza konkurencją.

Przekleństwo POPiS-u ciągnie się za Polakami jak smród...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* Najpewniej Cezary Michalski miał na myśli niewiele znaczącą fundację p.t. Unia Metropolii Polskich, ale tam prezesem jest Tadeusz Truskolaski. Rafał Trzaskowski sprawuje obligatoryjnie, jako prezydent stolicy, dekoracyjną funkcję przewodniczącego Rady UMP.



sobota, 9 maja 2020

Na pewno BOJKOT?



MARCIN PALADE
/specjalista od geografii wyborczej/

Podsumowanie preferencji partyjnych w kwietniu 2020. Średnia po czterech pomiarach (zmiana od marca): 

PiS                       43,5% (-3)
KO                       20,5% (-5)
Lewica                  13,5% (+1)
KP                        13,0% (+3)
Konfederacja           7,5% (+2)

Średnia preferencji partyjnych a rozkład mandatów w Sejmie na koniec kwietnia 2020 (zmiana od wyborów 2019)

PiS                      234(-1)
KO                       93(-41)
KP                        55(+25)
Lewica                  54(+5)
Konfederacja         23(+12)
Mn. Niemiecka         1(bz)




No to bojkotujcie dalej, krzyż na drogę.

 POPiS spleciony w śmiertelnym uścisku wzajemnych zarzutów, pomówień, inwektyw - jest coraz bardziej oderwany od społeczeństwa. Niech się dalej dusi we własnym smrodzie, hołubiony przez bezmózgich fanatyków. Ale co ma do tego reszta opozycji?

 Władysław Kosiniak-Kamysz pierwszy zrozumiał, że "pospolite ruszenie" to prosta droga ku zatraceniu (chyba czytuje moje posty 😉). I teraz - tak on jako kandydat i jego Koalicja Polska - zbierają zasłużone profity. 

 Niezrzeszony Szymon Hołownia w roli świeżynki radzi sobie całkiem nieźle. Czas będzie jednak działał na jego niekorzyść.

 Lewica, po efektownych narodzinach "Wiosny", straciła pół roku 2019 w letargu na przedpokojach u Schetyny. I gdyby nie szef Ludowców to by nawet klubu parlamentarnego nie byli w stanie skompletować. Kandydat Robert Biedroń wyłoniony bardziej w drodze "łapanki" aniżeli z "chęci szczerej", spisuje się poniżej oczekiwań.

Krzysztof Bosak, muszę obiektywnie stwierdzić, jest bardzo dobrze przygotowany do swojej roli. Rzeczowy, spokojny, kulturalny, elokwentny. Aż strach pomyśleć co będzie, jak w ogniu polemiki "dorwie" panią Małgosię. Konfederacja będzie zdobywała nowych zwolenników, albowiem w związku ze spodziewanym kryzysem gospodarczym wystąpią napięcia społeczne. Masowe protesty, strajki to domena młodych. A młodzi (z wyjątkiem ruchów LGBT+ i anty-przemocowych) są w większości konserwatywni. To wynik 30-letniej indoktrynacji katolickiej prowadzonej w szkołach i mediach.

 Dzisiejszy świat jest zmysłowy. Przekaz informacji następuje głównie przy pomocy obrazów. Kto się nie pokazuje, nie walczy - ten nie istnieje i przegrywa. Idealnie odzwierciedlają to powyższe diagramy. Dlatego nie mogę pojąć logiki stwierdzenia, które lansuje M. Kidawa-Błońska: - "rząd szykuje pseudowybory korespondencyjne, nie można tej farsy legitymizować". Bojkot byłby sensowny, gdyby wybory prezydenckie miały ustalony próg frekwencyjny (na wzór referendum). Jaką korzyść odniesie opozycja z faktu, że kandydat Duda wygra w I turze z poparciem 80%, przy 30% frekwencji?

 Oczywiście należy wrzeszczeć na cały świat, że wybory z uwagi na pandemię nie mogą odbyć się w maju. Że ustawy zmieniające formę głosowania zostały przyjęte z pogwałceniem konstytucji i innych aktów prawnych. Że pozbawienie PKW kontroli nad wyborami jest skandalem. Że ustalona procedura głosowania będzie sprzyjała nadużyciom i fałszerstwom. A zaraz po elekcji obciążonej powyższymi wadami zasypać PKW i SN protestami. Jednak w wyborach trzeba uczestniczyć! 
Całe szczęście tego zdania są wszystkie komitety wyborcze, oprócz towarzystwa wzajemnej adoracji skupionego wokół Koalicji Obywatelskiej, zresztą z każdym dniem topniejącego. 

 Teraz los KO jest w rękach polityczno-publicystycznych bojkociarzy. A grono zebrało się liczne i zacne. O pismakach nie mówię, bo od dawna wiadomo kto dmie w tubę propagandową Platformersów. Ale za niektórych polityków to mi wstyd, że dali się wpuścić w taki prymitywny, kabotyński lobbing. I teraz będzie to wszystko trzeba na chybcika odkręcać.  Jeśli zbałamuceni  idiotycznymi apelami wyborcy okażą się niechętni do powrotu na ścieżkę racjonalnego myślenia, to KO czeka dalsza zapaść. Osiągnięty zostanie efekt odwrotny do zamierzonego. Mnie to oczywiście nie martwi. 
                          
                           POPiS RAUS!!!





sobota, 15 lutego 2020

FRANCISZKOWE BAŁAMUTY

Przeczytałem streszczenie posynodalnej adhortacji papieża Franciszka "Querida Amazonia", pióra Watykańczyka Alessandro Gisottiego*. 


Nadzieje postępowych katolików (o ile taką grupę można realnie wyodrębnić poza obiegowy oksymoron) na zniesienie celibatu i ustanowienie diakonatu kobiet okazały się płonne. Nawet lokalnie, na bezkresnych terenach Ameryki Południowej. Znawcy historii Kościoła kat., od początku nie mieli co do tego najmniejszych złudzeń.

Dokument zredagowany jest w ten sposób, że "pobożne życzenia" ludzi kościoła - zwane tam na przemian marzeniami: społecznymi; kulturowymi; ekologicznymi; kościelnymi - należy formułować i rozpowszechniać, jednakowoż bez szans na wprowadzenie w życie. Czyli nihil novi.
W adhortacji nie ma w ogóle bezpośredniego odniesienia do rewelacji, którymi w ostatnim czasie żyli wierni w Polsce, na Filipinach i w Ameryce Południowej, bo resztę świata to "guzik" obchodzi. Można znaleźć tylko aluzyjne wrzutki. I tak - zamiast wyświęcać doświadczonych, żonatych mężczyzn w miejscach deficytu księży "zawodowych", będzie uzupełniać się braki misjonarzami z innych regionów świata. Jak od setek lat. Rewolucyjne pomysły kapłaństwa kobiet zastąpiono łagodniejszymi formami nowych posług ludzi świeckich z naciskiem na rolę osób konsekrowanych. Napisane jest to bezpłciowym językiem. Ale rozumiem, że papieżowi leży na sercu aktywizacja dziewic konsekrowanych, przez Boya-Żeleńskiego zwanych konsystorskimi, czyli mówiąc po ludzku "z odzysku". Oczywiście jestem przekonany, że jakość dziewicy nie będzie miała negatywnego wpływu na życie wspólnoty, w której kobieta działa, albowiem zależy to tylko od wrażliwości, empatii i zdolności do poświeceń danej jednostki.
Kościół kat. jest skostniałą, ultrakonserwatywną organizacją, więc z definicji tego nie zauważa. Dzisiaj - dzięki naukowej argumentacji - mitologia dziewictwa straciła swoją moc przekonywania. "Czystość cielesną" (zalecaną cnotę chrześcijańską) osiągano kiedyś drogą nieludzkich wyrzeczeń, bądź szalbierskich praktyk. Współcześnie służy temu celowi antykoncepcja. 

Jest też w dokumencie zabawny passus dotyczący kobiet. Po sztampowych pochwałach płci pięknej Franciszek stwierdza, że pragnie uchronić kobiety przed klerykalizacją (sic). To ci łaskawca!
Od razu przypomniało mi się jak to prezydent Duda uwalniał wymiar sprawiedliwości od byłego szefa CBA - Mariusza Kamińskiego.


 Zaraz po wyborze kardynała Jorge Mario Bergoglio na papieża w 2013, Ewa Wójciak  - dyrektorka Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu napisała na Facebooku: -

No i wybrali chuja, który donosił wojskowym na lewicujących księży.

Skomentowałem post na gorąco: -

Nie podoba mi się powyższe zdanie! Nie podoba mi się tylko ze względu na użycie wulgaryzmu, albowiem jest wielce prawdopodobne, że treść może być prawdziwa. Hierarchowie Kościoła kat. zawsze kolaborowali, kolaborują i będą kolaborować z miejscową władzą, jakiej proweniencji by ona nie była.

Poczekałbym również parę lat z oceną postawy Franciszka I jako "ubogiego dla ubogich". Kuria rzymska to "gniazdo szerszeni". Albo ukształtuje szefa na swoje podobieństwo, jak Jana Pawła II, albo zniszczy jak Jana Pawła I czy Benedykta XVI.


Wygląda na to, że - po 7 latach - modelowanie biskupa Rzymu przez aparatczyków Stolicy Apostolskiej zostaje uwieńczone sukcesem.
 


Adhortację Querida Amazonia kończy Franciszek modlitwą do Maryi, napisaną w duchu wykładu noblowskiego Olgi Tokarczuk: -

 Matko, spójrz na ubogich Amazonii, bo ich dom jest niszczony dla nędznych interesów. (…) Porusz czułość możnych, bo chociaż czujemy, że jest późno, wzywasz nas do ocalenia tego, co wciąż żyje.


W zasadzie tylko ta sentencja jest godna rozpowszechnienia. Resztę można schować w przepastnych archiwach watykańskich, obok tysięcy innych dokumentów, z których nic nie wynika.
Niechaj wierzący modlą się tymi słowy, a innowiercy i ateiści powtarzają antyfonę jako apel do ludzkości, a w szczególności do możnych tego świata o opamiętanie!!! 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*Alessandro Gisotti - Adhortacja Querida Amazonia, streszczenie
 https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2020-02/adhortacja-querida-amazonia-streszczenie.html