poniedziałek, 18 maja 2020

BOSKI TRZASKOWSKI

Znany fantasta Cezary Michalski tak się rozbrykał w TVN24, że go  prowadzący Marciniak z gościem Łapińskim nie mogli okiełznać. W końcu odpuścili i z narastającym rozbawieniem przysłuchiwali się retorycznej szarży publicysty. Powodem wzmożenia był boski RAFAŁ TRZASKOWSKI, albowiem - logicznie rzecz ujmując - tylko osoba o walorach metafizycznych mogła zastąpić najlepszą do tej pory kandydatkę na prezydenta RP Małgorzatę Kidawę-Błońską!



 Co też pan Cezary, w swoim żarliwym słowotoku wyjawił?
Odnotowałem trzy osobliwości:
- ujawnienie spisku Lewicy i Koalicji Polskiej z PiS-em przeciwko MKB
- dekonspirację niecnego zamiaru "kanibalizacji wielkomiejskiego elektoratu PO" przygotowywanego przez Szymona Hołownię
- nieformalne mianowanie kandydata Trzaskowskiego szefem "polskiej hanzy"* (sic!).


Osobiście cenię Rafała Trzaskowskiego. Jest znakomicie wykształconym i doświadczonym - na różnych stanowiskach decyzyjnych w Polsce i UE - politykiem. Zatem ma wszelkie kwalifikacje do piastowania najwyższego stanowiska w państwie. W 2014 byłem gorącym zwolennikiem przejęcia przez niego schedy po czmychającym do Brukseli Tusku. Niestety mali ludzie boją się mądrzejszych następców, więc namaszczona została zdiagnozowana idiotka Kopaczowa. 

Po przejęciu władzy przez PiS w 2015 powinien zostać przewodniczącym PO. Prowadząc mądrą politykę kadrową polegającą na pozbyciu się postsolidarnościowych aparatczyków i wprowadzeniu młodszych, pełnych energii działaczy z drugiego szeregu, mógł uchronić partię od powolnej degradacji. Jednak beton partyjny zadecydował inaczej. Wygrała "spółdzielnia" degenerata Schetyny.


W 2018 Schetyna - wystawiając Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich w Warszawie - pozbył się z najbliższego otoczenia groźnego konkurenta. Oczywiście stanowisko włodarza stolicy to poważne wyzwanie, bo i władza potężna. Z boku i oddali trudno obiektywnie ocenić półtoraroczną działalność szefa metropolii. Tym bardziej, że docierają sprzeczne informacje czynione w atmosferze ostrej walki politycznej.

Wrześniowa iluminacja Schetyny zakończona "wyciągnięciem z kapelusza" Małgorzaty Kidawy-Błońskiej była rozpaczliwą próbą rozmycia odpowiedzialności za spodziewaną klęskę Platformy w wyborach parlamentarnych. I szerzej za całą sekwencję porażek w maratonie wyborczym AD' 18-20. Zaraz po nominacji pisałem, że MKB jest słabą kandydatką, ale kampania przerosła moją wyobraźnię. To była katastrofa!



                 Średnie poparcie od lutego do maja dla kandydatów Koalicji Obywatelskiej
                   wg Marcina Palade
                

Rafał Trzaskowski, na tle swojej poprzedniczki, prezentuje się o niebo lepiej, co wielkim osiągnięciem nie jest. Trudno powiedzieć jaką przyjmie strategię. Nie wiadomo też jak na wymianę kandydata zareaguje elektorat. Pierwsze sondaże są niewiarygodne - reakcja opinii publicznej obciążona jest kilkutygodniową inercją. 

Uważam, że stanowisko prezydenta RP jest skrojone na miarę Trzaskowskiego. Konstytucja RP nie daje zbyt wybujałych prerogatyw pierwszej osobie w państwie, sprowadzając jej rolę głównie do zadań reprezentacyjnych. Wykształcenie i doświadczenie dyplomatyczne kandydata PO, poparte perfekcyjną znajomością języków obcych, jest gwarancją swobodnego funkcjonowania na międzynarodowych salonach.  Nie będzie dochodziło do kompromitujących gaf jakie były udziałem poprzedników - Dudy; Komorowskiego i Kaczyńskiego. Zakończą się też obsceniczne obrazki hołdów składanych przez dygnitarzy świeckiego państwa papieżowi, hierarchom kościelnym i przedmiotom kultu religijnego w przykurczu dalekim od wyprostowanej postawy wolnego człowieka (przynajmniej w otoczeniu głowy państwa). Przeczesałem internet i znalazłem tylko jedno zdjęcie Rafała Trzaskowskiego w kościele. Za to reszta platformerskiej menażerii z ostentacyjną lubieżnością filmuje się podczas guślarskich sesji ku czci watykańskiego Mzimu.








Napisałem piękną laurkę i co z tego, skoro jest poważne "ale". Dla przybliżenia problemu posłużę się parafrazą z mistrza Majakowskiego: -
    
               Partia i Rafał - bliźnięta-bracia...
               Mówimy Rafał, a w domyśle - PO,
               mówimy Platfus, a w domyśle - Rafał.

Konstytucja w art.132 mówi, że "Prezydent Rzeczypospolitej nie może piastować żadnego innego urzędu ani pełnić żadnej funkcji publicznej, z wyjątkiem tych, które są związane ze sprawowanym urzędem". 
Takiego ustawowego zakazu nie mają prezydenci miast, ale niektórzy z własnej inicjatywy - na czas prezydentury - zrzekają się bądź zawieszają członkostwo w partiach politycznych. I to jest dobry kierunek, albowiem tym gestem podkreślają swoją suwerenność na stanowisku włodarza. Rafała Trzaskowskiego nie było stać na "odklejenie się" od szyldu PO, w oczach większości Polaków do cna skompromitowanej! Więcej, poszedł dokładnie w przeciwnym kierunku - w lutym br. przyjął stanowisko wiceprzewodniczącego Platformy. I tak oto tępe partyjniactwo konserwuje toksyczny układ rządzący Polską.

Paradoks wyborów prezydenckich w 2020 polega na tym, że przeciwnikiem Dudy w II turze będzie kandydat aktualnie niepopularnego skrzydła duopolu, bez szans na zwycięstwo. Natomiast kandydaci z zewnątrz, którzy mają realne możliwości pokonania urzędującego prezydenta pozostaną poza konkurencją.

Przekleństwo POPiS-u ciągnie się za Polakami jak smród...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

* Najpewniej Cezary Michalski miał na myśli niewiele znaczącą fundację p.t. Unia Metropolii Polskich, ale tam prezesem jest Tadeusz Truskolaski. Rafał Trzaskowski sprawuje obligatoryjnie, jako prezydent stolicy, dekoracyjną funkcję przewodniczącego Rady UMP.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz