3
sierpnia 1990 zapisał się w dziejach, jako czarny dzień dla rozwoju
szkolnictwa polskiego. Ówczesny minister edukacji narodowej, wydał
instrukcję dotyczącą powrotu nauczania religii do wszystkich szkół
podstawowych i ponadpodstawowych, w roku szkolnym 1990/91. Tak więc do
kaganka oświaty - zamiast współczesnego paliwa kosmicznego - dolano
dziegciu rodem ze średniowiecznej destylarni. O ironio - tę lekkomyślną
decyzję podjęli ludzie, których szanuję za wkład, jaki wnieśli w
historię polskiej transformacji. Owym ministrem był Henryk Samsonowicz, a
premierem Tadeusz Mazowiecki. Jest to czarna plama na ich świetlanych
życiorysach.
Henryk Samsonowicz
Z postulatem o powrót nauczania religii do szkół wystąpili biskupi. Opowiedzieli się za tym jednomyślnie podczas sesji plenarnej Konferencji Episkopatu Polski na początku maja 1990 r. Ich stanowisko zostało ogłoszone w specjalnym komunikacie. W Sejmie postulat ten popierało lobby skupione wokół ZChN, a najbardziej zaangażowanymi w zmianę ustawy o całkowitej świeckości szkoły z 1961 r. byli posłowie: - Marek Jurek i Stefan Niesiołowski. Na początku lat 90. idea ta cieszyła się raczej niewielkim poparciem społecznym. Jak wynika z badań Demoskopu, za powrotem religii do szkół opowiadało się 26,7% uczniów liceów państwowych, od 24 do 31% nauczycieli (w zależności od typu szkoły) oraz 34-51% rodziców. Poglądy uczniów, rodziców i nauczycieli niewiele jednak znaczyły w sytuacji, gdy wielkimi krokami zbliżały się wybory prezydenckie. Premier Tadeusz Mazowiecki chciał zapewnić sobie życzliwą neutralność Kościoła w spodziewanym starciu z Lechem Wałęsą. Srodze się zawiódł. Kościół kat. ma dobrą pamięć i nigdy - w odróżnieniu od Chrystusa - nie wybacza (chociażby artykułu z 1953 w „WTK” krytykującego działalność biskupa Czesława Kaczmarka). Z ambon płynie jak Polska długa i szeroka poparcie dla megalomana Wałęsy - podówczas marionetki Episkopatu. Ale to już inny temat.
Media
i Rzecznik Praw Obywatelskich są listownie zalewane protestami.
Przeciwni są nie tylko niewierzący, ale też katolicy. Ci drudzy
opowiadają się za katechezą przy-parafialną. Padają zarzuty dotyczące -
po pierwsze - pominięcia takich procedur jak debata sejmowa
i konsultacja społeczna, a - po drugie - podejmowania problemu na
niewłaściwym poziomie rozwiązań prawnych. W efekcie Ewa Łętowska,
pierwsza w historii III RP Rzecznik Praw Obywatelskich, składa wniosek
do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności decyzji o lekcjach
religii z obowiązującym prawem. Rzecznik odwołuje się do ustawy z 1961
r. i konstytucji z 1952 r. Oba zapisy są nadal w mocy, a instrukcja MEN -
niezgodna z nimi. Chodzi o zapisy dotyczące świeckości państwa. Mimo
protestów i krytyki instytucjonalizacja religii w szkole postępuje.
Instrukcja przyjmuje formę ustawy o systemie oświaty z 7 września 1991
r., nowelizowana w 92, 93, i 99 r. Zapis o prawie do nauczania religii
w szkole znalazł się również w nowej Konstytucji RP z 1997 r., art. 53.
Nietrudno zauważyć, że zastosowano metodę faktów dokonanych z
całkowitym pogwałceniem prawa. Nie po raz ostatni. Według podobnego
schematu działano podczas przygotowywania i podpisania Konkordatu,
pomiędzy Polską a Stolicą Apostolską.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Fragmenty dyskusji na Facebooku:
Maria Świątkowska
Polska nie jest państwem wyznaniowym. Gdyby była, nie mielibyście gdzie wyrażać tych swoich poglądów. Państwa wyznaniowe to zwykle państwa totalitarne a o Polsce jeszcze póki co tego powiedzieć nie można.
Polska nie jest państwem wyznaniowym. Gdyby była, nie mielibyście gdzie wyrażać tych swoich poglądów. Państwa wyznaniowe to zwykle państwa totalitarne a o Polsce jeszcze póki co tego powiedzieć nie można.
Janusz Domagała
Marysiu - obecnie państwo wyznaniowe wcale nie musi być tożsame z państwem totalitarnym.
Wśród państw wyznaniowych wyróżnić możemy:
katolickie: Maltę, Monako, Liechtenstein, Watykan.
prawosławne: Grecja, Cypr
protestanckie: Dania, Norwegia, Wielka Brytania
islamskie: Arabia Saudyjska, Mauretania, Iran, Afganistan
żydowskie: Izrael
buddyjskie: Bhutan, Birma
z których tylko Watykan i kraje islamskie i buddyjskie można zaliczyć zarazem do totalitarnych.
Cechy charakteryzujące państwa wyznaniowego:
- uprzywilejowanie jednej instytucji wyznaniowej w porównaniu z innymi instytucjami działającymi w państwie (m.in. poprzez finansowanie z budżetu państwa)
- dostosowanie praw stanowionych przez władze państwowe do interesów instytucji wyznaniowej (m.in. poprzez podejmowanie decyzji państwowych zgodnych z doktrynami religii państwowej)
- materialne uprzywilejowanie hierarchów religijnych jednej, państwowej religii w porównaniu z innymi grupami społecznymi
- represyjna polityka wobec religii innych niż religia państwowa i ich wyznawców
Zgadzam się, że Polska nie jest jeszcze formalnie (nominalnie) państwem wyznaniowym - i całe szczęście! Ale wszystkie w/w cechy mają miejsce w życiu politycznym i społecznym naszego kraju. Przecież to łatwo udowodnić.
Z racji zapisania w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997r. Art. 25., Polska nie jest państwem wyznaniowym de nomine, a jedynie de facto.
Historia się powtarza (jak to historia). Przez 45 lat dążyliśmy do komunizmu, nie osiągając tego błogiego stanu. Teraz zmierzamy do konfesjonalizmu. Polskie społeczeństwo jest durne i tego zagrożenia jeszcze nie zauważa. Myślę, że dobry Bóg uchroni nas od katastrofy i pomoże któremuś z przyszłych rządów wskazać klerykałom i ich watykańskim mocodawcom, gdzie jest miejsce religii w cywilizowanym kraju. I wznoszę swoje pogańskie modlitwy, aby przebiegło to w sposób pokojowy.
Marysiu - obecnie państwo wyznaniowe wcale nie musi być tożsame z państwem totalitarnym.
Wśród państw wyznaniowych wyróżnić możemy:
katolickie: Maltę, Monako, Liechtenstein, Watykan.
prawosławne: Grecja, Cypr
protestanckie: Dania, Norwegia, Wielka Brytania
islamskie: Arabia Saudyjska, Mauretania, Iran, Afganistan
żydowskie: Izrael
buddyjskie: Bhutan, Birma
z których tylko Watykan i kraje islamskie i buddyjskie można zaliczyć zarazem do totalitarnych.
Cechy charakteryzujące państwa wyznaniowego:
- uprzywilejowanie jednej instytucji wyznaniowej w porównaniu z innymi instytucjami działającymi w państwie (m.in. poprzez finansowanie z budżetu państwa)
- dostosowanie praw stanowionych przez władze państwowe do interesów instytucji wyznaniowej (m.in. poprzez podejmowanie decyzji państwowych zgodnych z doktrynami religii państwowej)
- materialne uprzywilejowanie hierarchów religijnych jednej, państwowej religii w porównaniu z innymi grupami społecznymi
- represyjna polityka wobec religii innych niż religia państwowa i ich wyznawców
Zgadzam się, że Polska nie jest jeszcze formalnie (nominalnie) państwem wyznaniowym - i całe szczęście! Ale wszystkie w/w cechy mają miejsce w życiu politycznym i społecznym naszego kraju. Przecież to łatwo udowodnić.
Z racji zapisania w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997r. Art. 25., Polska nie jest państwem wyznaniowym de nomine, a jedynie de facto.
Historia się powtarza (jak to historia). Przez 45 lat dążyliśmy do komunizmu, nie osiągając tego błogiego stanu. Teraz zmierzamy do konfesjonalizmu. Polskie społeczeństwo jest durne i tego zagrożenia jeszcze nie zauważa. Myślę, że dobry Bóg uchroni nas od katastrofy i pomoże któremuś z przyszłych rządów wskazać klerykałom i ich watykańskim mocodawcom, gdzie jest miejsce religii w cywilizowanym kraju. I wznoszę swoje pogańskie modlitwy, aby przebiegło to w sposób pokojowy.
Maria Świątkowska
Taaaak? To trzeba ich stąd wyrzucić! To niedopuszczalne, żeby ktoś miał inny pogląd w demokratycznym państwie!
Taaaak? To trzeba ich stąd wyrzucić! To niedopuszczalne, żeby ktoś miał inny pogląd w demokratycznym państwie!
Janusz Domagała
Wręcz przeciwnie Marysiu! Zawsze byłem, jestem i będę za pluralizmem światopoglądowym, który zakłada poszanowanie zróżnicowań społecznych, kulturowych i przyznaje wszystkim równe prawa do głoszenia wielorakich poglądów (w skrócie "równość poglądów"). Z tym, że kładę nacisk na rzeczownik "pogląd", w odróżnieniu od rz. "dogmat". Poglądy można, a nawet należy zmieniać w wyniku zdobywania nowych doświadczeń i poszerzania wiedzy. Dogmaty zaś można tylko przyjąć lub odrzucić, ponieważ nie podlegają dyskusji. Wyjaśnić chcę co rozumiem pod sformułowaniem "równość poglądów". Ty pozwoliłaś sobie na sarkazm mówiąc o niedopuszczalności przeciwstawnych poglądów w demokracji, to i ja posłużę się żartobliwym przykładem. Dla ludzi logicznie myślących 1+1+1=3; natomiast dla pewnej grupy ortodoksyjnych katolików 1+1+1=1. A więc mamy dwa poglądy na wynik identycznego działania arytmetycznego. W świetle tego co powiedziałem, trzeba je przyjmować (przynajmniej wstępnie) z równą powagą. Co gorsza, skoro te poglądy mają być traktowane równorzędnie, to niemożliwe jest jakiekolwiek wartościowanie. Jest to oczywisty nonsens, czego nie trzeba udowadniać. A więc jeśli mamy w ogniu dyskusji ścierać różne poglądy, to muszą one na wstępie dawać nadzieję choćby minimalnego prawdopodobieństwa zaistnienia, w zgodzie ze współczesną nauką. Wtedy i tylko wtedy możliwy jest consensus. Dlatego też racjonalista odrzuca dogmaty religijne.
Nigdy nikogo nie wyrzuciłem i nie przekreśliłem. Staram się żyć w zgodzie z naturą. Wiem, że człowiek rodzi się bez ingerencji istoty wyższej i bogowie są mu do życia niepotrzebni. Wierzę w potęgę ludzkiego rozumu, rozwiniętego dzięki - wykształconej na drodze ewolucji - zdolności abstrakcyjnego myślenia.
Wręcz przeciwnie Marysiu! Zawsze byłem, jestem i będę za pluralizmem światopoglądowym, który zakłada poszanowanie zróżnicowań społecznych, kulturowych i przyznaje wszystkim równe prawa do głoszenia wielorakich poglądów (w skrócie "równość poglądów"). Z tym, że kładę nacisk na rzeczownik "pogląd", w odróżnieniu od rz. "dogmat". Poglądy można, a nawet należy zmieniać w wyniku zdobywania nowych doświadczeń i poszerzania wiedzy. Dogmaty zaś można tylko przyjąć lub odrzucić, ponieważ nie podlegają dyskusji. Wyjaśnić chcę co rozumiem pod sformułowaniem "równość poglądów". Ty pozwoliłaś sobie na sarkazm mówiąc o niedopuszczalności przeciwstawnych poglądów w demokracji, to i ja posłużę się żartobliwym przykładem. Dla ludzi logicznie myślących 1+1+1=3; natomiast dla pewnej grupy ortodoksyjnych katolików 1+1+1=1. A więc mamy dwa poglądy na wynik identycznego działania arytmetycznego. W świetle tego co powiedziałem, trzeba je przyjmować (przynajmniej wstępnie) z równą powagą. Co gorsza, skoro te poglądy mają być traktowane równorzędnie, to niemożliwe jest jakiekolwiek wartościowanie. Jest to oczywisty nonsens, czego nie trzeba udowadniać. A więc jeśli mamy w ogniu dyskusji ścierać różne poglądy, to muszą one na wstępie dawać nadzieję choćby minimalnego prawdopodobieństwa zaistnienia, w zgodzie ze współczesną nauką. Wtedy i tylko wtedy możliwy jest consensus. Dlatego też racjonalista odrzuca dogmaty religijne.
Nigdy nikogo nie wyrzuciłem i nie przekreśliłem. Staram się żyć w zgodzie z naturą. Wiem, że człowiek rodzi się bez ingerencji istoty wyższej i bogowie są mu do życia niepotrzebni. Wierzę w potęgę ludzkiego rozumu, rozwiniętego dzięki - wykształconej na drodze ewolucji - zdolności abstrakcyjnego myślenia.
Maria Świątkowska
Jedna wyspa, dwa księstwa i państwo kościelne to nie najlepsze przykłady katolickich państw wyznaniowych. Poza tym Watykan jest państwem katolickim z definicji i ma ustrój monarchiczny bo innego mieć nie może. Do Trójcy Świętej zwykła suma arytmetyczna nie ma zastosowania - zastosowanie ma raczej Suma Teologiczna :-) Wiara katolicka opiera się rzeczywiście na dogmatach, ale nie znam ustawy, która by nakładała na obywatela polskiego obowiązek ich przyjmowania. I na koniec zapytam - gdzie jest Twoim zdaniem miejsce religii w cywilizowanym kraju? Wyjaśnij mi również pojęcie "konfesjonalizmu".
Maria Świątkowska
Jedna wyspa, dwa księstwa i państwo kościelne to nie najlepsze przykłady katolickich państw wyznaniowych. Poza tym Watykan jest państwem katolickim z definicji i ma ustrój monarchiczny bo innego mieć nie może. Do Trójcy Świętej zwykła suma arytmetyczna nie ma zastosowania - zastosowanie ma raczej Suma Teologiczna :-) Wiara katolicka opiera się rzeczywiście na dogmatach, ale nie znam ustawy, która by nakładała na obywatela polskiego obowiązek ich przyjmowania. I na koniec zapytam - gdzie jest Twoim zdaniem miejsce religii w cywilizowanym kraju? Wyjaśnij mi również pojęcie "konfesjonalizmu".
Maria Świątkowska
Polskie społeczeństwo jest durne? Hmm...
Wojtek Skrobot
... a nie jest... ? Mario.
No, nie całe, ale powiedzmy katolicka większość...
George Grabarczyk
@Maria Świątkowska:
" I na koniec zapytam - gdzie jest Twoim zdaniem miejsce religii w cywilizowanym kraju? "
Nie powinno w ogóle mieć miejsca, ale..?
Wiemy ze jest to niemożliwe. Wobec tego starajmy się chociaż ograniczyć udział owej niezwykle prymitywnej działalności, która towarzyszy homo sapiens od zarania - do sfery jak najbardziej prywatnej.
A już o nauczaniu ogromnie nierealnych i ogromnie niemoralnych dogmatów w szkołach publicznych - nie powinno być nawet mowy.
Piotr Grzymski
Miejsce religii w cywilizowanym kraju jest - w świątyniach, względnie w wyznaniowych, prywatnych, prowadzonych i opłacanych przez zgromadzenia wiernych bądź kościoły, szkołach. A na pewno nie w prawodawstwie czy wspólnej przestrzeni publicznej i państwowej. Marysiu - co w tym jest trudnego do zrozumienia?
Wojtek Skrobot
Religijna indoktrynacja w państwowych szkołach to pogwałcenie konstytucyjnych praw obywateli RP.
Jedynym sposobem na indoktrynacyjne zło jest wyrzucenie raz na zawsze kleru i nauczania religii ze szkół do kościelnych krucht i katechetycznych sal, gdzie ogłupianie będzie się odbywało wyłącznie z woli i za pieniądze ogłupianych.
Zaspokajanie indywidualnych potrzeb wiedzy na temat religijnych mitów, bajek i guseł może odbywać się indywidualnie w bibliotekach i poprzez Internet, a nie w obowiązkowym procesie religijnej indoktrynacji.
W publicznych szkołach zamiast lekcji religii musi być nauczana etyka i wychowanie seksualne. Nauczycielami tych przedmiotów muszą być odpowiednio wykształceni specjaliści, ale nigdy ludzie kościoła. Bez spełnienia (między innymi) tych warunków polska młodzież będzie nadal masowo indoktrynowana religijnie ze szkodą dla całych pokoleń.
... a nie jest... ? Mario.
No, nie całe, ale powiedzmy katolicka większość...
George Grabarczyk
@Maria Świątkowska:
" I na koniec zapytam - gdzie jest Twoim zdaniem miejsce religii w cywilizowanym kraju? "
Nie powinno w ogóle mieć miejsca, ale..?
Wiemy ze jest to niemożliwe. Wobec tego starajmy się chociaż ograniczyć udział owej niezwykle prymitywnej działalności, która towarzyszy homo sapiens od zarania - do sfery jak najbardziej prywatnej.
A już o nauczaniu ogromnie nierealnych i ogromnie niemoralnych dogmatów w szkołach publicznych - nie powinno być nawet mowy.
Piotr Grzymski
Miejsce religii w cywilizowanym kraju jest - w świątyniach, względnie w wyznaniowych, prywatnych, prowadzonych i opłacanych przez zgromadzenia wiernych bądź kościoły, szkołach. A na pewno nie w prawodawstwie czy wspólnej przestrzeni publicznej i państwowej. Marysiu - co w tym jest trudnego do zrozumienia?
Wojtek Skrobot
Religijna indoktrynacja w państwowych szkołach to pogwałcenie konstytucyjnych praw obywateli RP.
Jedynym sposobem na indoktrynacyjne zło jest wyrzucenie raz na zawsze kleru i nauczania religii ze szkół do kościelnych krucht i katechetycznych sal, gdzie ogłupianie będzie się odbywało wyłącznie z woli i za pieniądze ogłupianych.
Zaspokajanie indywidualnych potrzeb wiedzy na temat religijnych mitów, bajek i guseł może odbywać się indywidualnie w bibliotekach i poprzez Internet, a nie w obowiązkowym procesie religijnej indoktrynacji.
W publicznych szkołach zamiast lekcji religii musi być nauczana etyka i wychowanie seksualne. Nauczycielami tych przedmiotów muszą być odpowiednio wykształceni specjaliści, ale nigdy ludzie kościoła. Bez spełnienia (między innymi) tych warunków polska młodzież będzie nadal masowo indoktrynowana religijnie ze szkodą dla całych pokoleń.
Janusz Domagała
Marysiu - powiadasz: - "Jedna wyspa, dwa księstwa i państwo kościelne to nie najlepsze przykłady katolickich państw wyznaniowych." No właśnie, bo w Europie innych państw wyznaniowych (katolickich) nie ma. Sama więc widzisz jak zapóźniona cywilizacyjnie stała się Polska, w wyniku pobłażania i ulegania hierarchii Kk przez kolejne rządy po 1989r. Cofnęliśmy się do okresu odrodzenia.
Marysiu - powiadasz: - "Jedna wyspa, dwa księstwa i państwo kościelne to nie najlepsze przykłady katolickich państw wyznaniowych." No właśnie, bo w Europie innych państw wyznaniowych (katolickich) nie ma. Sama więc widzisz jak zapóźniona cywilizacyjnie stała się Polska, w wyniku pobłażania i ulegania hierarchii Kk przez kolejne rządy po 1989r. Cofnęliśmy się do okresu odrodzenia.
Watykan mi generalnie nie przeszkadza. Jest to ciekawostka historyczna. Operetka.
Jeżeli
chodzi o równania arytmetyczne, które przytoczyłem - jak zaznaczyłem -
to był żart. Chodziło mi o wytłumaczenie "równości poglądów" w
pluralizmie i zwrócenie uwagi, że ma ono swoje granice. O "Sumie
teologicznej" św. Tomasza z Akwinu nie chciałbym się wypowiadać,
ponieważ znam ją jedynie wybiórczo i nie czuję się w związku z tym
kompetentnym.
Miejscem
do uprawianie praktyk religijnych są budynki sakralne, których w Polsce
jest bez liku. To samo dotyczy wolnomularzy, spirytystów, ezoteryków,
entuzjastów bliskich spotkań trzeciego stopnia i badaczy piktogramów. W
Polsce mamy wolność słowa i parę innych. Można głosić największe
herezje, ale w gronie zainteresowanych, a nie bezczelnie wdzierać się w
przestrzeń publiczną i ją zawłaszczać.
Konfesjonalizm - system rządów, zakładający różnicowanie stopnia udziału obywateli w życiu społeczno-politycznym wedle wyznawanej religii. Jego celem jest ograniczanie lub zapewnianie praw politycznych mniejszościom religijnym.
"Durne społeczeństwo" - nie chcąc obrażać nikogo miałem na myśli naiwne przekonanie Polaków, że oto każdy ksiądz od proboszcza w górę, to taki dobrotliwy pasterz mający na względzie tylko szczęście swoich owieczek. Taki przekaz otrzymywaliśmy od rodziców i opiekunów (też byłem dzieckiem). A tak nie jest. Większość z nich to niewierzący w żadne sacrum, pragmatyczni "żołnierze" potężnego, międzynarodowego kartelu, karnie wykonujący polecenia watykańskiego "capo di tutti capi" (oczywiście na boku kręcąc własne lody). Gdyby instytucjonalny "Kościół Katolicki SA" wszedł w tej chwili na giełdę, to byłaby to najpewniejsza lokata kapitału, nawet w dobie ogólnoświatowego kryzysu.
Pozdrawiam!
Andrew Sobkowiak
Masz obsesje.
Piotr Grzymski
Trudno w katotalibanie nie mieć obsesji. Gdzie się człowiek nie ruszy, natyka się na lub zostaje napadnięty przez zabobon, a gdy się próbujesz bronić, okazuje się, że jesteś agresywny lub masz obsesję.
Konfesjonalizm - system rządów, zakładający różnicowanie stopnia udziału obywateli w życiu społeczno-politycznym wedle wyznawanej religii. Jego celem jest ograniczanie lub zapewnianie praw politycznych mniejszościom religijnym.
"Durne społeczeństwo" - nie chcąc obrażać nikogo miałem na myśli naiwne przekonanie Polaków, że oto każdy ksiądz od proboszcza w górę, to taki dobrotliwy pasterz mający na względzie tylko szczęście swoich owieczek. Taki przekaz otrzymywaliśmy od rodziców i opiekunów (też byłem dzieckiem). A tak nie jest. Większość z nich to niewierzący w żadne sacrum, pragmatyczni "żołnierze" potężnego, międzynarodowego kartelu, karnie wykonujący polecenia watykańskiego "capo di tutti capi" (oczywiście na boku kręcąc własne lody). Gdyby instytucjonalny "Kościół Katolicki SA" wszedł w tej chwili na giełdę, to byłaby to najpewniejsza lokata kapitału, nawet w dobie ogólnoświatowego kryzysu.
Pozdrawiam!
Andrew Sobkowiak
Masz obsesje.
Piotr Grzymski
Trudno w katotalibanie nie mieć obsesji. Gdzie się człowiek nie ruszy, natyka się na lub zostaje napadnięty przez zabobon, a gdy się próbujesz bronić, okazuje się, że jesteś agresywny lub masz obsesję.
Dobrze że ktoś to przypomina, bo od tamtych czasów rośnie nam już drugie pokolenie, które nie wie od czego zaczęła się "naprawa" Rzeczypospolitej i jak nas urządził taki miły gość jak pierwszy premier "wolnej" Polski Tadeusz Mazowiecki. Kilka lat później "uszczęśliwiła" nas Konkordatem premier Hanna Suchocka pochodzą z tego samego obozu politycznego co Tadeusz Mazowiecki. A dziś ten sam obóz tylko znowu pod inną nazwą chce wygrać wyboru. Jest bardzo źle, że rządzi PiS, ale niczego dobrego nie spodziewam się po KO.
OdpowiedzUsuń