sobota, 24 marca 2018

DZIEŃ ZWYCIĘSTWA

Artykuł opublikowany 8.05.2013



"Dzień Zwycięstwa...o nim marzył każdy z nas" - takie myśli  zaprzątały głowy prostych żołnierzy kampanii wyzwoleńczej 1944-45 roku, bez względu na to czy podążali do Berlina od wschodu, południa czy zachodu.




      Ruiny Reichstagu w Berlinie. 
      Fot. GETTY IMAGES/Fred Ramage/Keystone/

Echa II wojny światowej są coraz słabiej słyszalne w szumie współczesności. Jest to zjawisko normalne. Przychodzą nowe pokolenia, dla których konflikty I połowy XX wieku to niemalże mitologia. Zauważam jednak niepokojące zjawisko. Po transformacji 1989 r. "wahadło dziejowe" zmieniło ekstremum z lewego na prawe, chociaż historia - jako nauka badająca zjawiska minione poprzez krytyczną i obiektywną ich interpretację - nie powinna podlegać oscylacjom propagandowym. Ośrodki prawicowo-nacjonalistyczne coraz śmielej (to chyba planowa krucjata) zaczynają szerzyć kłamstwa i brednie na temat II wojny światowej. Karmią młodych Polaków ogłupiającą propagandą  o równorzędności „obu okupacji”, tj.  hitlerowskiej i radzieckiej, przekonując, że kampania w 1944 i 1945 roku, to był taki sam najazd bolszewicki jak w 1920 roku. W tej optyce Niemcy hitlerowskie zaczynają się jawić niczym „obrońca cywilizacji europejskiej”. A istnieją dokumenty świadczące o tym, że Heinrich Himmler opracował  Generalplan Ost (GPO). Po ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej, miało nastąpić rozwiązanie kwestii polskiej, a w szerszym kontekście słowiańskiej. Dopiero klęska Niemiec pod Stalingradem zahamowała te prace.

Wróćmy do żołnierzy. Dezawuowanie wkładu "Kościuszkowców" i Armii Czerwonej w wyzwalanie Polski spod okupacji hitlerowskiej, jest nikczemnym zakłamywaniem historii. Na terenie ZSRR było tysiące niegdysiejszych zesłańców, łagierników, kresowiaków. Na wieść o tworzeniu polskiej armii zgłaszali się spontanicznie, chcąc uczestniczyć w walce o wyzwolenie. Zgłaszali się, gdzie było bliżej. Jedni trafili do Andersa, inni do Berlinga. To byli często młodzi chłopcy - mało kto myślał o polityce.  Po 1989 r. rozpoczęła się "karuzela pomnikowa". Burzono pomniki niegdysiejszych bohaterów, kreowano i natychmiast stawiano dzisiejszym. Oczywiście nie ma w Polsce miejsca dla pomników upamiętniających sylwetki Lenina, Stalina, Dzierżyńskiego - byli to zbrodniarze. Natomiast pomniki braterstwa broni czy też monumenty na grobach żołnierzy radzieckich powinny pozostać, chociażby jako dziedzictwo materialne dla przyszłych pokoleń. Tymczasem trwa bardzo ożywiona akcja różnych środowisk, mająca na celu usunięcie z Placu Wileńskiego w Warszawie tzw. pomnika „czterech śpiących”, przedstawiającego żołnierzy polskich i radzieckich. Cytuję opinię na ten temat płk. Jana Niewińskiego, byłego żołnierza 4. Dywizji Wojska Polskiego: 

- Uważam to za polityczne szalbierstwo, wymierzone w naszą pamięć historyczną. Osobiście jestem tym dotknięty, bo na tym pomniku jest sylwetka polskiego żołnierza z 1944 i 1945 roku. Ja byłem takim żołnierzem w tym miejscu i w tym czasie. Ale nie tylko ja, były nas tysiące. (...) Teraz pseudopatrioci polscy chcą nas wymazać z pamięci. To jest haniebne. Nie wiem, skąd biorą się u nas ludzie, którzy wysuwają takie postulaty. (...) Na pomniku są sylwetki zwykłych żołnierzy frontowych a nie funkcjonariuszy NKWD czy Smiersza. Jest też sylwetka polskiego żołnierza z 1. Armii WP. Jeśli już, to jest to gloryfikacja trudu żołnierskiego. Ja walczyłem z żołnierzami radzieckimi ramię w ramię. Byli to tacy sami chłopcy jak my. Nie było wśród nich żadnych bolszewików czy komunistów. Kiedy nieraz zostawaliśmy sami, i nie było w pobliżu komisarzy – mówili co myślą. Nienawidzili politruków i NKWD.


I jeszcze płk. Niewiński nt. pomnika gen. Berlinga:

- Pomnik gen. Zygmunta Berlinga, naszego dowódcy, był już wielokrotnie bezczeszczony. To są skutki mieszania młodym ludziom w głowach, widzę w tym rękę wrogów Polski. Ale cóż się dziwić, skoro obecnie lansuje się oficjalnie tezy, jakoby trzeba było nam w 1939 poddać się Hitlerowi i iść z nim na Rosję. Tylko ktoś niepoczytalny, nie znający realiów i nastrojów narodu polskiego w tym czasie, może głosić takie brednie.

Dzisiaj niektórzy historycy (IPN) próbują relatywizować zbrodnie i plany zbrodni w wykonaniu III Rzeszy i jednocześnie przerzucać całą winę na stronę rosyjską, mimo że to Niemcy wymordowały 2,5 mln Polaków, a z rąk NKWD zginęło 170 tys. Polaków (głównie w okresie 1939-1941). Są to zwyczajne kłamstwa działające przeciwko narodowi polskiemu i pamięci ofiar II wojny światowej. Może porównywanie liczb zamordowanych jest niemoralne, bo te 170 tys. to dokładnie o tyle za dużo, ale jednak apeluję o zachowanie proporcji. Tylko klęska wojenna Niemców na Wschodzie zapobiegła zagładzie narodu polskiego.

Beata Mącior-Majka, autorka pracy naukowej pt. „Generalny Plan Wschodni – aspekty ideologiczny, polityczny i ekonomiczny”  pisze:

"Gdyby II wojna światowa zakończyła się zwycięstwem Niemiec, to co najmniej 30 mln mieszkańców Europy Wschodniej, czyli głównie Słowian, zostałoby w ciągu 20-30 lat wysiedlonych na Syberię lub zlikwidowanych. Tylko ludzie uznani za rasowo pożądanych zostaliby zgermanizowani albo zdegradowani do roli niewol­ników pracujących dla Rzeszy Niemieckiej"

 I jeszcze filozof, prof. Bronisław Łagowski:

„Może Armia Radziecka Polski nie wyzwoliła, nie będę się upierał przy tym słowie, ale że Polaków ocaliła, jak to ktoś uściślił, to wątpliwości nie ulega” 


DZIEŃ ZWYCIĘSTWA jest hołdem dla żołnierzy koalicji antyhitlerowskiej walczących w II wojnie światowej. W Polsce odnosi się to zarówno do żołnierzy regularnych armii jak i partyzantów i powstańców. Były nieraz działania bezsensowne, a nawet zbrodnicze. Obciążają one dowódców i polityków. W żadnym razie nie kalają honoru ludzi, którzy w dobrej wierze walczyli i ginęli w imię wolności!
Odrzućmy przynajmniej dzisiaj wszelkie podziały.


W roku 1975, w ZSRR powstała monumentalna pieśń "
День Победы".

WŁADIMIR CHARITONOW

Dzień Zwycięstwa

Dzień Zwycięstwa - o nim marzył każdy z nas
był daleki, jak odległej gwiazdy blask.
Nasze drogi skrywał wtedy wojny pył
przybliżaliśmy ten dzień ze wszystkich sił.

W jasny dzień zwycięstwa, kwitnie biały bez
grzmią saluty i sztandary chylą się.
Wielka radość, ale oczy pełne łez
dzień zwycięstwa! dzień zwycięstwa! dzień zwycięstwa!

Dni i noce - z martenowskich pieców blask,
to ojczyzny oczy wypatrują nas.
Dni i noce - ciężkich bitew czas to był
przybliżaliśmy ten dzień ze wszystkich sił.

W jasny dzień zwycięstwa, kwitnie biały bez...

Witaj, Mamo, powróciłem z wojny zdrów
ale inni już nie wrócą nigdy tu.
Ślady bitew deszcz wiosenny z twarzy zmył
przybliżaliśmy ten dzień ze wszystkich sił.

W jasny dzień zwycięstwa, kwitnie biały bez...


/Muzyka: Dawid Tuchmanow/



Poniżej fragment filmu z obchodów Dnia Zwycięstwa w Rosji. Oficjele mnie nie interesują. Proszę zwrócić uwagę na twarze kombatantów. Pomimo upływu lat skupienie, nawet wzruszenie - przejmujący widok. W Rosji II wojna światowa jest czczona jak świętość. Nie traktuje się jej jako wojny  w obronie ideologii komunistycznej, tylko jako Wojnę Ojczyźnianą o istnienie narodu rosyjskiego. Zresztą, dla nas również była wojną o przetrwanie.




I jeszcze jedno wykonanie tej samej pieśni przez młodego, białoruskiego artystę Andreja Kunetsa. Utrzymywanie tempa na tym samym poziomie podczas śpiewu  "a cappella", w dodatku przed wielotysięczną publicznością, jest niezwykle trudne. Nawet znacznie bardziej doświadczeni śpiewacy podświadomie przyspieszają. Andrej - jak widać - opanował tę sztukę doskonale.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz