niedziela, 25 marca 2018

DONALD TUSK - THE END

Artykuł opublikowany 15.06.2014






Wieszczę koniec DONALDA TUSKA na stanowisku premiera, a w dalszej perspektywie również w polskiej polityce, bez satysfakcji. Oznacza to dla Polski nowe problemy w objętej kryzysem Europie. Ale nie może być tak, że rząd zaczyna urzędowanie od studiowania słupków poparcia, a decyzje podejmuje w rytm sondażowych prognoz. W dni parzyste propagandowo "nie klęka przed biskupami", a tak naprawdę ciurkiem spełnia posłusznie wszystkie fanaberie hierarchów Kościoła kat.. Głównym zajęciem premiera i jego otoczenia jest poszukiwanie sposobu, jak przetrwać od wyborów do wyborów z możliwie najmniejszym uszczerbkiem na wizerunku. A państwo dryfuje.

Nie zagłębiając się w treść informacji (bo na razie są to jakieś nędzne szczątki) widać, że tym razem trudno będzie Donaldowi Tuskowi wyłgać się dymisją jednego, czy drugiego ministra. Przecież wiadomo, że szef MSW nie poszedł z własnej inicjatywy do prezesa NBP załatwiać środki na zmniejszenie dziury budżetowej.

Następna sprawa to dlaczego najwyżsi urzędnicy państwowi przeprowadzają służbowe rozmowy w knajpie? Czyżby w URM czy NBP brakowało gabinetów? A może chodziło o zachowanie faktu spotkania w tajemnicy przed współpracownikami? Ale wówczas rodzi się kolejne pytanie - czy członkowie rządu nie są uwikłani w nieformalne zależności od jakiegoś lobby zewnętrznego? Nie chcę puszczać wodzy fantazji, bo nie mam żadnych dowodów, ale może jesteśmy bardziej podobni do Ukrainy - jeśli chodzi o patologiczny sposób sprawowania władzy - niż nam się to wydaje. Tam prezydent, premier i ministrowie są figurantami w rękach oligarchów.

Najważniejszą teraz rzeczą jest, jak z tej sytuacji wyjść, ponosząc najmniejsze koszty społeczne. Myślę o przyszłości. Jeśli Donald Tusk rzeczywiście troszczy się o losy Polski, jak o tym na każdym kroku zapewnia, to powinien podać się do dymisji. Uchroniłoby to kraj przed wielomiesięczną wojną parlamentarną i medialną,  głównie wyniszczającą PO. Przedterminowe wybory, które pogrążyłyby kraj w chaosie politycznym raczej nie wchodzą w grę, bo do tego potrzeba opozycji 2/3 głosów.

Na ironię zakrawa fakt, że genezą niefortunnego spotkania Bartłomieja Sienkiewicza z Markiem Belką była chęć osłabienia PiS-u. Przez niefrasobliwość i brak profesjonalizmu osiągnięto efekt dokładnie odwrotny. Jesienne wybory samorządowe wygra partia Kaczyńskiego. To bardzo niedobrze, bo umocni się w terenie. Ale do wyborów parlamentarnych jest jeszcze trochę czasu. Może skłócona lewica zwęszy swoją szansę, zakopie personalne animozje i w koalicji powalczy o dobry wynik? Może społeczeństwo chociaż trochę dojrzeje i uwierzy w siłę karty do głosowania?


PREMIERZE DONALDZIE TUSKU - ave, bądź pozdrowiony!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz