Artykuł opublikowany 22.04.2011
Grupa
mieszkańców Gdańska wystąpiła z wnioskiem o otwarcie procesu
beatyfikacyjnego Anny Walentynowicz. Ponieważ podobne roszczenia mogą
zgłaszać rodacy z innych części kraju (bo niby dlaczego tylko A.W.?),
postuluję rozpoczęcie ogólnonarodowych przygotowań do beatyfikacji śp.
Samolotu TU-154M nr. 101 (nr. fabr. 90A837) ur. 14 kwietnia 1990r. *
Proponuję powierzyć stanowiska: -
- Postulator procesu - ANTONI "Śmigło" MACIEREWICZ (poseł - tak mi dopomóż Bóg)
- Advocatus Dei - JAROSŁAW KACZYŃSKI (premier - upadły)
- Advocatus Diaboli - WŁADYMIR PUTIN (premier)
Jeżeli chodzi o stwierdzenie heroiczności cnót, to najlepszym dowodem jest 20-letnia, bezawaryjna służba w dogorywającym lotnictwie wojskowym III RP.
Cud "za wstawiennictwem" to niewątpliwie zaangażowanie całego aparatu państwowego i partyjnego oraz dużej części społeczeństwa 38 milionowego kraju w środku Europy - w niekończące się kłótnie na temat przyczyn katastrofy. Dzięki temu Polska, która przed dwudziestu laty była jutrzenką zmian demokratycznych w Europie, stała się pośmiewiskiem dla cywilizowanego świata. Przez warcholstwo, zaprzaństwo, bigoterię i dewocję klasy politycznej.
Spersonifikowanie TU-154..., umożliwi zbiorczą beatyfikację. Zaletą takiego zabiegu będzie ogromna ilość relikwii po błogosławionym, uzyskanych z przetworzenia złomu na medaliki. Wystarczy dla wszystkich chętnych i jeszcze zostanie na eksport.
I w końcu zapanuje zgoda narodowa, albowiem 93% Polaków to katolicy!
Doczesne szczątki TU-154M nr.101
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
* Jestem jak najdalszy od kalania pamięci ofiar katastrofy. Łączę się w żalu z ludźmi, których osobiście dotknęła ta bezprecedensowa tragedia. Jeżeli kogoś uraziłem to przepraszam. Zapewniam, że obrażanie kogokolwiek nie jest moją intencją.
Uważam się za racjonalistę poszukującego prawdy obiektywnej. Trudno mi zatem milcząco przyjmować kretyńskie teorie klakierów z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, którzy na polecenie wodza (lub z własnej inicjatywy) budują fantastyczne scenariusze domniemanego zamachu.
Zachowanie części rodzin poszkodowanych, jak i wyznawców "religii smoleńskiej" upoważnia mnie do żartobliwej reakcji.
Wyśmianie (satyra) jest bardzo dobrą formą walki z ewidentną głupotą. To taka pacyfistyczna metoda, znacznie lepsza od targania się za łby. Często stosuję tę formę wyrazu. Wywołuje bezsilność krytykowanych, bo nawet pozwanie do sądu prześmiewcy jest ryzykowne. Grozi całkowitą utratą powagi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz