Artykuł opublikowany 6.04.2014
Minister
Spraw Zagranicznych RADOSŁAW SIKORSKI przedstawił w Sejmie informację o
zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2014 roku.
Zaczął filozoficznie, a nawet powiedziałbym poetycko: -
"To,
co obserwujemy, to nie tylko koniec zimnej wojny czy pewnego odcinka
historii, ale koniec historii jako takiej.” Słowa te, niesione falą
optymizmu, wypowiedział dwadzieścia pięć lat temu amerykański politolog
Francis Fukuyama. Nie był naiwny. Nie będę twierdził, że świat konflikty
zbrojne ma za sobą. Obserwując dzieje Zachodu, zwracał jedynie uwagę na
ewolucyjny charakter historii i triumf demokracji nad komunizmem. Na
Wschodzie, niestety, demokracja nie wszędzie się jeszcze przyjęła, a
historia – kapryśna, nieokiełznana, rwąca się z łańcucha rozsądku – trwa
nadal. Jej trwanie potwierdzają konflikty na Kaukazie, zwłaszcza
częściowe zajęcie Gruzji, niepewna sytuacja w mołdawskim Naddniestrzu
oraz wciąż podejmowane próby destabilizacji Ukrainy, w tym aneksja
Krymu.
A tak exposé Sikorskiego
skomentował na fejsbukowym profilu prof. dr Jerzy Kochan, antropolog
kultury, filozof z Uniwersytetu Szczecińskiego (sądząc po słownictwie
musiał być wystąpieniem maksymalnie zdegustowany): -
(...)
w 1939 przemawiał Beck, teraz ten idiota Sikorski(...) na szczęście
Polska ma założony kaftan bezpieczeństwa i bredzenie Sikorskiego o "idei
jagiellońskiej" i kontynuacji Giedroycia jest tylko komiczne.
Najśmieszniejsze, że półgłówek sądzi, iż jest strategiem i myślicielem
(...) i że o czymś w wymiarze światowym decyduje. W rzeczywistości
nagania politykę polską w ślepy zaułek w interesie USA. Bez względu na
koszty jakie Polska poniesie. (...) i to nad Wisłą nazywa się
patriotyzmem! Ten zwierzęcy antykomunizm pokazuje w sposób oczywisty
swój antynarodowy, antypolski charakter.
JAROSŁAW KACZYŃSKI (spotkanie przedwyborcze na Warmii i Mazurach, promujące kandydatów PiS w wyborach do PE): -
Gdy
będziemy mieli siły zbrojne na odpowiednim poziomie, będziemy mogli
czuć się bezpiecznie i będzie to podnosiło naszą pozycję i prestiż na
arenie międzynarodowej w każdej dziedzinie. (...) Musimy mieć takie
wojsko, aby napad na Polskę oznaczał prawdziwą wojnę a nie jakieś tam
interwencje.
Fot. Sławomir Kamiński
DONALD TUSK: -
Te
wybory europejskie być może są o tym, czy w Polsce dzieci 1 września w
ogóle pójdą do szkoły. Te wybory są o tym, czy Europa - zintegrowana i
zjednoczona, NATO świadome powagi sytuacji będą zdolne do realizacji tej
fundamentalnej idei, jaka legła u podstaw i NATO, i UE, czyli
solidarności w chwilach najcięższych.
Fot. Łukasz Szełemej
I jeszcze RADEK SIKORSKI (w bogatym życiorysie politycznym członek obydwóch POPiS-owych "watah"): -
Byłbym usatysfakcjonowany i szczęśliwy, gdyby w Polsce znalazły się dwie ciężkie brygady armii amerykańskiej.
Radek Sikorski - jeszcze nieszczęśliwy
/Fot. AFP / Attila Kisbenedek/
Na
szczęście Frank-Walter Steinmeier szybko pokazał mu miejsce w szeregu.
Szef niemieckiej dyplomacji zdecydowanie zdementował sugestie
Sikorskiego dotyczące ewentualnego rozmieszczenia w Polsce wojsk NATO.
Steinmeier bez ogródek oświadczył, że stacjonowanie w Polsce oddziałów
NATO jest sprzeczne z porozumieniami zawartymi z Rosją.
W
podobnym - do ministra spraw zagranicznych - tonie wypowiedział się
kilka dni później prezydent BRONISŁAW KOMOROWSKI. Jemu też do szczęścia
brakuje tylko jankeskich brygad w Polsce.
Nie
wiem, czy WŁADIMIR PUTIN ma poczucie humoru. Całkiem możliwe, bo
Rosjanie to dowcipny naród. Ergo nasze pobrzękiwanie szabelką skwituje
uśmiechem, jeśli w ogóle o tym się dowie. Jednak nasi politycy,
wychodząc przed szereg sojuszników z NATO i UE w swoich zapędach
wojennych, muszą pamiętać podwórkową prawdę: - kto zaczepia silniejszego
musi liczyć się z tym, że dostanie łomot, bo niekoniecznie większy brat
( big brother)
będzie chciał interweniować, gdyż sam może zostać poobijany.
Abstrahując od reakcji Rosji na nasze zaczepki, poważny koalicjant musi
być nade wszystko lojalny wobec sojuszników! W wypowiedziach
najważniejszych dostojników państwowych trudno tę cechę wyłowić.
Radek po osiągnięciu pełni szczęścia
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI
Skumbrie w tomacie
Raz do gazety "Słowo Niebieskie"
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Kto pan jest, mów pan, choć pod sekretem!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
- Ja jestem król Władysław Łokietek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Siedziałem - mówi - długo w tej grocie,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
dłużej nie mogę... skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Zaraza rośnie świątek i piątek.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Idę w Polskę robić porządek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
NA to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: - Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie_
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Ach, co pan mówi? -jęknął Łokietek;
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
łzami w redakcji zalał serwetę.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
- Znaczy się, muszę wracać do groty,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
czyli że pocierp, mój Władku złoty!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Chcieliście Polski, no to ją macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
1936
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz