Artykuł opublikowany 20.10.2015
Na
co dzień nie oglądam telewizji, ponieważ nie ma już chyba ani jednej
obiektywnej stacji. Dziennikarze prowadzący programy publicystyczne to
szmaciarze, którym misja zawodu jest zupełnie obca. Bez żenady popierają
na wizji ugrupowania, za którymi prywatnie optują. Taki styl
dziennikarstwa nie ma racji bytu w starych demokracjach.
Wczoraj
jednak nie mogłem sobie odmówić i zasiadłem przed telewizorem. Po paru
minutach miałem trudności z utrzymaniem równowagi, chociaż nic
procentowego nie wypiłem. Po prostu aktorki(!) działały na mnie
usypiająco. Konwencja ustalona pomiędzy organizatorami a sztabami
wyborczymi była dość pacyfistyczna. Paniusie sobie monologowały. Bez
względu na treść pytań mówiły o czym chciały, a o czym nie chciały to
nie gadały. Merytorycznie minimalnie lepsza była Ewa Kopacz, co
zrozumiałe, bo jako urzędujący premier musiała powściągać fantazję. Nie
ma to jednak większego znaczenia w show jakim jest debata przedwyborcza.
Wizerunkowo lepsza była Beata Szydło. Spokojna, patrzyła wprost do
kamery czyli w oczy wyborców i kończyła spicze o czasie. Ewa Kopacz
miała z tym trudności, a ponadto nagminnie przerywała, co świadczy o nie
najlepszym stanie psychiki.
Kto
nie wyłączył telewizora zaraz po zakończeniu debaty w studio to dobrze
zrobił, albowiem najciekawsze było wyjście. Beata Szydło szeroko
uśmiechnięta idzie długim korytarzem przy ogłuszającym aplauzie
młodzieży, przybija "piątki". Udaje się na zewnątrz, na przygotowaną
trybunę. Aplauz nie milknie. Może teraz mówić wierutne bzdury, nikt tego
nie słucha. W głowach obserwatorów rejestruje się podświadomie
psychodeliczny spektakl emanujący energią.
Równolegle
na ekranie pokazywane jest wyjście Ewy Kopacz. Katastrofa! Kroczy z
wymuszonym uśmiechem pomiędzy kilkoma smutasami (głównie BORowikami). Z
tyłu pląta się marszałkini Kidawa-Błońska z wyrazem twarzy jakby przed
chwilą przekąsiła korniszona. Przystaje, udziela wywiadu. Dziennikarka
się jąka, premierzyca się jąka i dyszy jakby wspięła się na Kasprowy.
Meritum
debaty interesuje nielicznych. Może 5% elektoratu wyrobionego
politycznie. Reszta reaguje na bodźce obrazkowe i wg nich będzie
głosowała. "Światowcy" z KLD, a później PO przez lata bezkrytycznie
lansowali wzorce zza oceanu, to teraz muszą sprostać kampanii w
amerykańskim stylu. "Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało"!
Po
programie (oglądałem na TVN24) politolog Marek Migalski pytany o wynik
debaty odpowiedział - remis 0:0. Ja się z tym zgadzam. Znamienne jest
dodanie wyniku cyfrowego. W meczu piłkarskim wynik 0:0 oznacza zazwyczaj
grę kunktatorską, zachowawczą, w wykonaniu niezbyt dobrze wyszkolonych
wyrobników (chociaż bywają wielkie mecze kończące się takim rezultatem,
ale to rzadkość). Taka nieefektowna, a co ważniejsze nieefektywna gra
nosi miano "catenaccio", czyli walkę defensywną z wykorzystaniem fauli
taktycznych. Po polsku "obrona Częstochowy". Metafora ta dobrze wpisuje
się w działalność partii, które reprezentują obie kandydatki, a
właściwie na powrót jednej kamaryli pod nazwą POPiS. Politycy tego
ugrupowania od lat zajmują się przede wszystkim obroną interesów
Kościoła kat., a znacznie mniej energii wkładają w zabiegi mające na
celu poprawę warunków egzystencji ogółu Polaków.
W
matematyce wyrażenie algebraiczne 0:0 (0/0) nie ma sensu liczbowego,
jest symbolem nieoznaczonym (ni pies, ni wydra, coś na kształt śmigła).
Można jednak ten problem rozwiązać stosując twierdzenie de l'Hospitala. I
tu widzę szansę na ratunek dla obydwóch frakcji POPiS-u. Otóż trzeba
wierchuszki partyjne w trybie pilnym hospitalizować w zamkniętych
oddziałach i poddać intensywnej terapii leczącej z fobii i natręctw.
Być może uda się niektórych sprowadzić na Ziemię. Bo na razie to bujają w
obłokach wypełniając założenia prawa Parkinsona w oderwaniu od
społeczeństwa. Z działań tych nic nie wynika oprócz, ma się rozumieć,
korzyści dla samych zainteresowanych.
Gdy
emocje już opadły wchodzę do sieci, a tam kabaret. Od razu wyświetla mi
się strona klaki PO: - "Kopacz - Szydło 6:0". Dlaczego 6:0 jak było 9
pytań - nie rozumiem? Chyba, że to kryptoreklama listy nr. 6, to się
zgadzam. Z drugiej strony filmik "Wszystkie twarze Ewy Kopacz" i zebrane
wpadki pani premier - żałosne. No i oczywiście wszechobecny hejt.
W taki sposób nie wolno uprawiać polityki!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz