niedziela, 25 marca 2018

RÓWNOŚĆ W SZKOLE

Artykuł opublikowany 20.11.2014




Fundacja Wolność od Religii realizuje projekt "Dyskryminacja dzieci niewierzących i nieuczestniczących w lekcjach religii" w ramach programu Obywatele dla Demokracji, finansowanego z funduszy EOG.
Po wielomiesięcznych staraniach Fundacja otrzymała dofinansowanie w wysokości 102 tys. zł. Całkowity koszt projektu to 108 tys. zł. W związku z powyższym organizatorzy zwrócili się z apelem do ludzi, którym leży na sercu postępowe kształtowanie osobowości młodego pokolenia, o pomoc w zebraniu brakującej kwoty 6 tys. zł.
Z przyjemnością dołączyłem się do sfinansowania tak ważnego projektu!


3 sierpnia 1990 zapisał się w dziejach, jako czarny dzień dla rozwoju szkolnictwa polskiego. Ówczesny minister edukacji narodowej, wydał instrukcję dotyczącą powrotu nauczania religii do wszystkich szkół podstawowych i ponadpodstawowych. Tak więc do kaganka oświaty -  zamiast współczesnego paliwa kosmicznego - dolano dziegciu rodem ze średniowiecznej destylarni. Był to okres ostrej walki politycznej, a zarazem eksplozja fanatycznego uwielbienia Jana Pawła II. Kościół kat. po latach przyczajenia, ze zdwojoną energią przystąpił do ogłupiania społeczeństwa i łupienia państwa polskiego. Teraz, po upływie ćwierćwiecza i wchodzenia w dorosłość tzw. pokolenia JP2*, możemy przekonać się jak katastrofalne spustoszenie w umysłach młodzieży poczyniła indoktrynacja jedynie słusznej religii.



 




W projekcie realizowanym przez Fundację najbardziej ważkie wydają mi się działania instruktażowe dotyczące praw uczniów i ich opiekunów, oraz obowiązki dyrekcji szkół. Wokół ustawy o systemie oświaty z 7 września 1991, nowelizowanej w 92, 93, i 99, narosło wiele nieprawidłowości, poczynając od powszechnie łamanej, wstępnej deklaracji, iż lekcje teizmu będą odbywały się na pierwszej lub ostatniej godzinie w danym dniu. Nadal funkcjonuje błędny stereotyp, że aby uruchomić lekcje logiki musi zgłosić się co najmniej siedmioro chętnych. Zgodnie z rozporządzeniem MEN, będącym pokłosiem wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, zajęcia takie mają być zapewnione nawet jednemu dziecku. Wielu opiekunów uważa, że religia/logika są obowiązkowe wymiennie tzn. albo religia, albo logika. Nic podobnego! Obowiązkowe stają się dopiero wówczas, gdy opiekun lub pełnoletni uczeń złoży stosowną deklarację (co jest oczywiste i prawidłowe). Ale z deklaracji można się w każdym czasie wycofać (nawet przed roczną konferencją klasyfikacyjną) i żadne restrykcje za to nie grożą. Reasumując należy stwierdzić, że każdy uczeń szkoły publicznej w Polsce ma 4 możliwości:
- uczęszczać na religię i logikę
- tylko na religię
- tylko na logikę
- w ogóle nie uczestniczyć w tych lekcjach

Osobiście - będąc odpowiedzialnym rodzicem - wybrałbym tę ostatnią możliwość choćby dlatego, że kurie wysyłają katechetów na szkolenia dające uprawnienia do nauczania logiki. Tak więc przedmiot ten w ich wykładzie staje się de facto religią-bis. Już sam fakt nie zapisania dziecka na religię, pomimo nacisków środowiskowych, dobrze świadczy o moralności opiekunów i jest gwarantem etycznego ukształtowania jego osobowości. Od najmłodszych lat należy podsuwać dzieciom odpowiednie lektury. Od "Małego księcia" Antoine'a de Saint-Exupéry poczynając, a na wykładzie o "Etyce niezależnej" zapomnianego Tadeusza Kotarbińskiego, już w wieku dorosłym, kończąc. Wówczas obcowanie w szkole i kościele z zakłamanym i często obleśnym księdzem będzie zbędne.


Proces zapłodnienia (a nie kleszego poczęcia) u ssaków znany jest od dobrych kilkuset lat. Najczęściej dochodzi do niego podczas kopulacji pomiędzy osobnikami przeciwnych płci w ściśle określonym, dla każdego gatunku, czasie.  Do zapłodnienia można też doprowadzić poprzez inseminację lub poza-ustrojowo. Człowiek, jako ssak naczelny, podlega tym samym mechanizmom biologicznym. Koniec, kropka! Bogowie do tego aktu nie są potrzebni, to jasne.

Nowo narodzone dziecko jest "czyste". Jak zostanie ukształtowana jego psychika, zależy tylko i wyłącznie od środowiska, w którym przebywa. Dzieci odbierają świat w konotacji zero-jedynkowej. Prawda lub fałsz. Są bezkrytyczne a jednocześnie bardzo chłonne. Z ufnością przyjmują wszystkie informacje podawane przez kochane osoby, z którymi łączy je silna więź emocjonalna - rodziców, krewnych, nauczycieli (w tym księdza). Przyswojone w tym okresie życia wiadomości, funkcjonują w umysłach przez długie lata i bardzo trudno je odrzucić, chociaż są ewidentnie fałszywe. Wiedzą o tym szamani wszelakich sekt i z premedytacją to wykorzystują. Na lekcjach religii funkcjonariusze Kościoła kat. montują w mózgach słuchaczy złośliwe oprogramowanie. Coś na kształt "trojana komputerowego". Ograniczają percepcję widzenia świata do obrazu zgodnego z dogmatami. Tak ukształtowany wierny nie potrafi odbierać rzeczywistości inaczej niż przez pryzmat religii. Jego umysł staje się hermetyczny. Logiczne argumenty podważające "Prawdy Wiary" wywołują frustrację, a nawet daleko idącą agresję. Ortodoksyjny wyznawca nadprzyrodzonego absolutu broni wiary i swojej sekty jak niepodległości.  Najbezpieczniej czuje się w stadzie wyznającym ten sam kult.  Podejmuje działania aby to stado zwiększyć, a osobniki myślące inaczej wyeliminować.

Spotykam się z Przyjaciółmi, którzy w większości są już szczęśliwymi babciami/dziadkami. Jak słyszę opowieści, że ukochana wnusia chodzi do przedszkola prowadzonego przez siostry zakonne bo jest najbliżej, a wnuczek uczęszcza na religię nie dlatego, że rodzice są pobożni, tylko aby nie wytykano go palcami, to serce mi się kroi. Bo to nieprawda, że dzieci na lekcjach religii wychowywane są w duchu "miłości chrześcijańskiej". Tam odbywa się planowa indoktrynacja młodego pokolenia w kierunku nietolerancji dla inności i ślepego posłuszeństwa wobec przewodnika stada. Później tak "wytresowany" człowiek rozpoczyna karierę zawodową (jeśli jest mu to w ogóle dane) i zostaje wplątany w "wyścig szczurów". Bezkrytycznie schlebia przełożonym, brutalnie niszcząc podwładnych.

Warto powalczyć o świecki model edukacji. Ja wiem, że pojedyncze dziecko nie uczęszczające na religię, czuje się jak odszczepieniec, bo rówieśnicy w tym wieku są dla "odmieńców" bezlitośni. Należy dobrze poznać prawa ucznia oraz obowiązki szkoły dotyczące katechezy w placówkach publicznych <www.rownoscwszkole.pl. > i bezwzględnie je egzekwować! Z czasem sytuacja ulegnie poprawie, ponieważ już można zauważyć pozytywną tendencję rezygnacji części opiekunów i dorosłych uczniów z lekcji religii.
Bezprawne działania katechetów, nadzorowanych przez lokalne kurie, wobec młodzieży nie zainteresowanej zgłębianiem Biblii, to nic innego jak przywrócenie w wolnej Polsce XXI wieku "getta ławkowego". Odbywa się to przy biernej postawie, serwilistycznych względem kleru, organów prowadzących szkoły.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


* "Pokolenie JP2" to pusty slogan! Kościół kat., wspierany przez serwilistyczną i bigoteryjną klasę polityczną, w swoim fanatycznym uwielbieniu Karola Wojtyły, nazywał jego pseudonimem służbowym wszystko jak leci, więc padło również na pokolenie. Ja tego zwrotu z premedytacją używam piętnując patologie wśród młodzieży. Chcę pokazać, że sam fakt "bombardowania" młodego umysłu przemyśleniami Jana Pawła II, nie przekłada się automatycznie na wychowanie dobrego człowieka. Oczywiście z tego pokolenia wyszli ludzie szlachetni i nikczemni (jak z każdego innego). Potwierdza to tylko prawdziwość pierwszego zdania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz