Po wczorajszej awanturze w Sejmie podczas ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej, media publikowały sondaże, z których wynika, że w Polsce 19% kobiet doznaje przemocy domowej, a średnia w krajach UE wynosi 33%. Jest pięknie! Bogobojne stadła znad Wisły powinny być wzorcem harmonijnego życia w rodzinie dla reszty Kontynentu. Na papierze...
Maltretowana Polka z prowincji - nie mając do kogo zwrócić się o pomoc, bo "województwo" daleko - zbiera się na odwagę i wyjawia jegomościowi:
- Księże proboszczu, już dłużej nie wytrzymam, muszę odejść od chłopa...
A wielebny na to:
- Córko, chcesz zerwać święty związek małżeński? Przeciwstawić się naukom największego ze świętych i najświętszego z wielkich - Jana Pawła II? Nie wstyd ci? Pan Jezus niósł krzyż do końca! Jak porzucisz męża nie dostaniesz rozgrzeszenia...
I tak jak Polska długa i szeroka. Matnia. Osamotnienie. Wstyd przed sąsiadami, presja rodziny i środowiska, słaba informacja o instytucjach, które w sposób dyskretny doradzą jak zmierzyć się z problemami. Owszem, jest procedura "Niebieskiej Karty" w Policji, ale na wsiach i w małych miasteczkach wszyscy się znają, a funkcjonariusze w sprawach obyczajowych niekoniecznie przestrzegają tajemnicy służbowej. Kłopoty gmin w pozyskiwaniu mieszkań socjalnych powodują, że często nawet po prawomocnym wyroku, ofiary przemocy zmuszone są mieszkać ze swymi oprawcami.
Stereotypowy, katolicki model płci to mężczyzna: - macho, pan i władca nieomylny w swoich decyzjach, stworzony do rządzenia, i kobieta: - rodząca i niańcząca czeredę dzieci, całkowicie uzależniona od pana-męża/mężczyzny, usługująca i zaspokajająca o każdej porze dnia i nocy jego zachcianki, w tym seksualne.
W swoich podróżach "z Kolbergiem po kraju" zawsze goszczę w regionalnych przybytkach wolnej myśli - gospodach, karczmach, etc.. Niejednokrotnie byłem świadkiem, jak dobrze już naprany miejscowy osiłek żegnał towarzystwo słowami: - spadam chopy, bo muszę jeszcze babie przeczyścić komin ("przetkać rurę"; "wyglancować cholewę" - istnieje duże bogactwo metafor), he, he, he... Czyścioszki, co się myją i czeszą tylko w sobotę, bo w niedzielę trza do kościoła iść.
Co gorsze, model ten funkcjonuje również "na salonach" (jacy bywalcy - takie salony). Swego czasu Andrzej Lepper - rechocząc obleśnie do kamery - pytał jak można zgwałcić prostytutkę. Inny "wybraniec narodu" i miłośnik tradycyjnej rodziny, był zbulwersowany informacją o żonie, która będąc notorycznie gwałcona przez męża, zdecydowała się złożyć doniesienie do prokuratury.
W cywilizowanym świecie już w latach siedemdziesiątych XX wieku podjęto konstruktywną krytykę modelu, który określa męskość i kobiecość jako przeciwstawne bieguny. Coraz wyraźniej dostrzegano, że obie płcie nie tworzą w rzeczywistości przeciwieństw, oraz że jest możliwe, a nawet pożądane, by ludzie posiadali zarówno męskie jak i żeńskie cechy. Oznacza to, że ta sama osoba może być równocześnie silna i delikatna, nastawiona na realizację ambitnych zadań i wyrażająca swe uczucia, niezależna ale i zdolna do silnych związków. Gender mainstreaming jest strategią Unii Europejskiej mającą na celu wprowadzenie równości szans dla kobiet i mężczyzn w instytucjach, organizacjach i polityce. Z naciskiem podkreślam, że nie ma tu mowy o zacieraniu różnic anatomicznych pomiędzy kobietą i mężczyzną. Owa wariancja była, jest i pozostanie bezwzględnie zachowana ku rozkoszy płci obojga.
Poniżej publikuję emocjonalny komentarz mojej fejsbukowej znajomej (mieszkającej na emigracji), napisany "na gorąco" zaraz po obejrzeniu debaty sejmowej:
EWA BRZOZA BIRK
nie mogę słuchać znawców walki z przemocą np. w Danii...po prostu tutaj nieomal każda kobita chodzi co najmniej z podbitym okiem! niebywałe, bo w Polsce zaledwie garstka, no i oczywiście tylko ze środowisk, gdzie patologia związana z wódą i marychą! ludzie! nie da się słuchać tego magla, nie da się skumać tego jazgotu czepiającego się sutanny kleryków! koszmarek jaka jest argumentacja kobiet podobnych do Pań Wróbel czy Kempy! Otóż, kobita w Danii gada o wszystkim, o dupie, zupie i miesiączce czy cisnących ja butach! rozmawia też o tym, że chłop jej to porażka...w każdym większym mieście jest tzw. krisecenter, a tam pokój jak w dobrym hotelu. i co najważniejsze kobitki nie mają żadnego, ale to żadnego ekonomicznego uzależnienia od damskiego boksera, mogą dobrze żyć same czy z dziećmi! zawsze to osoba agresywna opuszcza dom, mieszkanie czy willę! nie ma presji, damski bokser w sadzie przyznaje się, że przylał, przeprasza, czasami twierdzi, że nie umie inaczej, ze chce się leczyć itp.... ludzie, to zupełnie inne społeczeństwo, zupełnie inna mentalność.... kobiety z dzieckiem czy dziećmi jak zechcą doczekają się nowego mieszkania itp., co te osoby opowiadające z takim znawstwem wiedzą? to ogromna przepaść kulturowa, sorry, ogromna
Cóż - żyjemy w tej samej Europie, ale w innych światach!
Lubię kobiety wolne i niezależne. Asertywne w działaniu. Idące przez życie z podniesionym czołem i dumnie wypiętą piersią. Uwielbiam z takimi dyskutować, kłócić się i kochać. Bo cóż to za przyjemność obcować z kimś, mając świadomość, że ulega mi ze strachu. Mnie taki układ nigdy nie kręcił.
Dzięki zaangażowaniu i wielomiesięcznej pracy marszałkini Wandy Nowickiej, ale również dobrej woli obecnego prezydium Sejmu i poparciu przewodniczącej partii rządzącej - Ewy Kopacz, udało się pokonać wieloletnią obstrukcję wynikającą ze strachu parlamentarzystów przed gniewem hierarchów Kościoła kat.. "Konwencja..." została ratyfikowana. Donald Tusk, mistrz budowania wizerunku na działaniach pozorowanych, "ślizgał się" trzy lata, trzęsąc portkami przed watykańską mafią. Ewa Kopacz podjęła się rozwiązania tej kompromitującej polskie władze zaszłości w roku wyborczym. Pewnie bardziej z wyrachowania niż chęci ulżenia doli rodaczek, bo przypomnę, że będąc marszałkinią Sejmu trzymała "Konwencję..." w "zamrażarce". Ale lepiej później niż wcale i za to należą jej się słowa uznania. Teraz kolej na Senat i prezydenta RP.
Myślę że PO, chcąc zapobiec spadkowi notowań, powinna iść za ciosem i "odmrozić" wniosek Twojego Ruchu o wykreślenie artykułu 196 kodeksu karnego "o obrazie uczuć religijnych". Partia ta nie ma już żadnych szans na poparcie "ambonowe" ze strony Kościoła kat., dlatego korzystne będzie spełnienie oczekiwań środowisk liberalnych i antyklerykalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz