sobota, 24 marca 2018

"...ŚMIESZY, TUMANI, PRZESTRASZA..."

Artykuł opublikowany 15.07.2012


Przypadkowo wysłuchałem dzisiaj audycji "Świat według Blondynki" w Radiu Zet.



Ciekawy przebieg miał konkurs dla słuchaczy pt. "Siłownia umysłowa", w którym redaktor Beata Pawlikowska podaje słowa-klucze. Na ich podstawie należy odgadnąć hasło. Dzisiaj należało odgadnąć nazwę wyspy, co prowadząca na wstępie podkreśliła. Dzwoni studentka pedagogiki, która właśnie pomyślnie zakończyła sesję egzaminacyjną.
Treść rozmowy podaję z pamięci, więc może lekko odbiegać od oryginału: -

Beata: - Słońce, tropik, plaża, zatoka...
 
Słuchaczka: - Hawaje.
B: - Chodzi o wyspę... Podam następne słowo... myślę, że wszystko będzie jasne... zatoka Świń.
S: - Świnoujście!
B: - No tak... jest zatoka, jest wyspa - mówi B nie chcąc dobijać S - ale podałam zatoka Świń.
 
S: - ?????
B: - Trzcina cukrowa..., tytoń..., z którego skręca się słynne cygara.....
S: - A Hawana!
B: - Hawana to stolica tej wyspy.


S: - ...... Kuba???
B: - Tak, tak dobrze - krzyczy B z ulgą, najwyraźniej chcąc zakończyć tę żenującą rozmowę.


O żesz. Może ktoś mi zarzucić, że się czepiam, że jestem stary i żyję wspomnieniami. Ale mam pewność, że za tzw. "komuny" - 50% absolwentów podstawówki i wszyscy licealiści - już po podpowiedzi "zatoka Świń" - udzieliliby prawidłowej odpowiedzi.

Edukacja ogólna w Polsce jest na coraz niższym poziomie. Ma rację Janusz Palikot, że postuluje ograniczenie wolnego rynku w edukacji. Kształcenie młodzieży nie może podlegać ordynarnym prawom rynkowym. A tak się dzieje. Natworzyło się szkół społecznych i uczelni prywatnych (imienia egzotycznych, przeważnie świętych patronów), co niestety nie gwarantuje odpowiedniego poziomu nauczania. Uczeń uważa, że jak uiszcza regularnie czesne i uczęszcza na lekcje, to wykładowca musi mu zaliczyć przedmiot, bo jak nie to sam straci pracę.

Studentka biorąca udział w konkursie należy niewątpliwie do pokolenia JP II. Wprowadzenie religii do szkół ma katastrofalny wpływ na poziom oświaty. Trudno bowiem uczyć się jednocześnie fizyki, chemii, biologii i religii, nie narażając się  wewnętrznie na odczucie szalbierstwa. Albo zgłębiam w sposób logiczny, empiryczny i krytyczny (wykorzystując najnowsze zdobycze nauki i techniki) prawdę o otaczającym mnie świecie - albo ograniczam się do ślepego przyjmowania dogmatów, tworząc z nich pseudonaukę. Na lekcjach religii funkcjonariusze kościoła kat. montują w mózgach słuchaczy złośliwe oprogramowanie. Coś na kształt "trojana komputerowego". Dzieci są bezkrytyczne a jednocześnie bardzo chłonne. Nie dziwmy się zatem, że po takiej kulawej edukacji, tak łatwo "sprzedać" im nawet najbardziej nieprawdopodobne teorie typu: - "sztuczna mgła" czy "atmosfera z helu". Część polskiego społeczeństwa żyje w permanentnym "matrixie".

Miejscem do uprawianie praktyk religijnych są budynki sakralne, których jest bez liku. To samo dotyczy wolnomularzy, spirytystów, ezoteryków, entuzjastów bliskich spotkań trzeciego stopnia i badaczy piktogramów. W Polsce mamy wolność słowa i parę innych.  Prywatnie katolicy mogą nie przyjmować do wiadomości, że Ziemia jest okrągła i twierdzić, że Wszechświat ma 6 tys. lat. Można głosić największe herezje, ale w gronie ludzi zainteresowanych i dorosłych - a nie bezczelnie wdzierać się w przestrzeń publiczną i ją zawłaszczać.


/Rys. Tomasz Wiater/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz