Artykuł opublikowany 15.07.2012
Przypadkowo wysłuchałem dzisiaj audycji "Świat według Blondynki" w Radiu Zet.
Ciekawy
przebieg miał konkurs dla słuchaczy pt. "Siłownia umysłowa", w którym
redaktor Beata Pawlikowska podaje słowa-klucze. Na ich podstawie należy
odgadnąć hasło. Dzisiaj należało odgadnąć nazwę wyspy, co prowadząca na
wstępie podkreśliła. Dzwoni studentka pedagogiki, która właśnie
pomyślnie zakończyła sesję egzaminacyjną.
Treść rozmowy podaję z pamięci, więc może lekko odbiegać od oryginału: -
Beata: - Słońce, tropik, plaża, zatoka...
Słuchaczka: - Hawaje.
B: - Chodzi o wyspę... Podam następne słowo... myślę, że wszystko będzie jasne... zatoka Świń.
S: - Świnoujście!
B: - No tak... jest zatoka, jest wyspa - mówi B nie chcąc dobijać S - ale podałam zatoka Świń.
S: - ?????
B: - Trzcina cukrowa..., tytoń..., z którego skręca się słynne cygara.....
S: - A Hawana!
B: - Hawana to stolica tej wyspy.
S: - ...... Kuba???
B: - Tak, tak dobrze - krzyczy B z ulgą, najwyraźniej chcąc zakończyć tę żenującą rozmowę.
O
żesz. Może ktoś mi zarzucić, że się czepiam, że jestem stary i żyję
wspomnieniami. Ale mam pewność, że za tzw. "komuny" - 50% absolwentów
podstawówki i wszyscy licealiści - już po podpowiedzi "zatoka Świń" -
udzieliliby prawidłowej odpowiedzi.
Edukacja
ogólna w Polsce jest na coraz niższym poziomie. Ma rację Janusz
Palikot, że postuluje ograniczenie wolnego rynku w edukacji. Kształcenie
młodzieży nie może podlegać ordynarnym prawom rynkowym. A tak się
dzieje. Natworzyło się szkół społecznych i uczelni prywatnych (imienia
egzotycznych, przeważnie świętych patronów), co niestety nie gwarantuje
odpowiedniego poziomu nauczania. Uczeń uważa, że jak uiszcza regularnie
czesne i uczęszcza na lekcje, to wykładowca musi mu zaliczyć przedmiot,
bo jak nie to sam straci pracę.
Studentka
biorąca udział w konkursie należy niewątpliwie do pokolenia JP II.
Wprowadzenie religii do szkół ma katastrofalny wpływ na poziom oświaty.
Trudno bowiem uczyć się jednocześnie fizyki, chemii, biologii i religii,
nie narażając się wewnętrznie na odczucie szalbierstwa. Albo
zgłębiam w sposób logiczny, empiryczny i krytyczny (wykorzystując
najnowsze zdobycze nauki i techniki) prawdę o otaczającym mnie świecie -
albo ograniczam się do ślepego przyjmowania dogmatów, tworząc z nich
pseudonaukę. Na lekcjach religii funkcjonariusze kościoła kat. montują w
mózgach słuchaczy złośliwe oprogramowanie. Coś na kształt "trojana
komputerowego". Dzieci są bezkrytyczne a jednocześnie bardzo chłonne.
Nie dziwmy się zatem, że po takiej kulawej edukacji, tak łatwo
"sprzedać" im nawet najbardziej nieprawdopodobne teorie typu: -
"sztuczna mgła" czy "atmosfera z helu". Część polskiego społeczeństwa
żyje w permanentnym "matrixie".
Miejscem
do uprawianie praktyk religijnych są budynki sakralne, których jest bez
liku. To samo dotyczy wolnomularzy, spirytystów, ezoteryków,
entuzjastów bliskich spotkań trzeciego stopnia i badaczy piktogramów. W
Polsce mamy wolność słowa i parę innych. Prywatnie katolicy mogą nie przyjmować do wiadomości, że Ziemia jest okrągła i twierdzić, że Wszechświat ma 6 tys. lat. Można
głosić największe herezje, ale w gronie ludzi zainteresowanych i
dorosłych - a nie bezczelnie wdzierać się w przestrzeń publiczną i ją
zawłaszczać.
/Rys. Tomasz Wiater/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz