Artykuł opublikowany 23.10.2015
Wrażenia po poniedziałkowej debacie opisałem w artykule "DEBATA 0:0".
https://januszdomagala.blogspot.com/2018/03/debata-00.html
Szanujący
się publicysta (nawet amator) pisząc o wyborach, powinien poznać
nastroje elektoratu. Wziąłem więc flaszkę i poszedłem za blok, gdzie
zbiera się reprezentatywna paleta społeczeństwa. Są tam ci "sami sobie
winni", ale także byli przedsiębiorcy, których banksterzy - dopieszczani
przez rządowych liberałów - najpierw omamili kredytami, a później
zlicytowali do zera. Dalej dwaj zredukowani magistrzy, bo nie przyznano
im grantów na zgłoszone projekty badawcze. Pokazuje się były alumn
seminarium duchownego, który lekkomyślnie stał się uczestnikiem trójkąta
natury obyczajowej z udziałem doktora etyki chrześcijańskiej i
profesora teologii dogmatycznej. Musiał odejść w myśl przysłowia "kowal
zawinił a Cygana powiesili". W towarzystwie zachowana jest namiastka
parytetów, albowiem przychodzi niejaka Kizia, emerytowana bufetowa z
Bajki. Zatem wszystko jest dżender!
Pytam
nieśmiało uczestników naprędce zwołanego konwentykla, co też utkwiło im
w pamięci po poniedziałkowej debacie. Może jakaś teza, złota myśl
państwowotwórcza... Ożywiło się: - "co te ci ...y pie.....lą" ...
Bywalcy terenów rekreacyjnych na moim osiedlu (sądzę, że tak jest
wszędzie), to ludzie naprawdę wolni. Odrzucają reguły i kanony
towarzyskie, uznawane ogólnie za poprawne. Wypowiadają się
niekonwencjonalnie, ignorują pruderyjne konwenanse i zabobony religijne.
Dlatego są wiarygodni.
Dość szybko został wypracowany consensus
(ileż można pić flaszkę, nawet "krowę"). Wrażenie artystyczne wzięło
jednak górę nad wartością programów.
Widział i zilustrował to spacerujący nieopodal Tomek Wiater.
Rys. Tomasz Wiater
Dostanie
mi się od znajomych feministek za seksizm. Wybaczcie, na kilkadziesiąt
godzin przed wyborami należy wysłuchiwać opinie elektoratu. Wszak Polska
jest najważniejsza.
* * *
We wtorek było ciekawiej, co nie znaczy, że mądrzej.
Ewa
Kopacz zaprezentowała gawiedzi "wejście smoka", toczka w toczkę
odgapiając zachowanie konkurencji z poprzedniego dnia. Widać, że brakuje
pomysłów marketingowych. Misiek Kamiński robi wszystko, aby pogrążyć
PO. Cheerleaderki zaprosił na pogrzeb! Zabawne...
Gwiazdą
wieczoru był bezsprzecznie Adrian Zandberg z partii RAZEM. Rzeczowo,
swobodnie i żarliwie odpowiadał na pytania. Dzięki temu partia
zaistniała w świadomości Polaków. To jednak za mało aby przekroczyć próg
5% poparcia. W tym sensie głos oddany na RAZEM jest stracony. Adrian
wcześniej czy później trafi jednak do głównego nurtu polskiej lewicy, bo
na to zasługuje.
POPiS
reprezentowały dwie plastikowe Barbie wyposażone w niechlujnie
zaprogramowane syntezatory mowy. Paniusie wyrecytowały wyuczone lekcyjki
niekoniecznie na temat. Wynegocjowana przez sztaby konwencja debaty nie
pozwalała na zadawanie pytań. Nie dziwię się. Gdyby w miarę niezależny
dziennikarz (np. Jacek Żakowski) wszedł z nimi w dyskurs, to ani chybi
przed końcem debaty musiałaby paść Sienkiewiczowska fraza "kończ waść,
wstydu oszczędź"!
Ewa
Kopacz, nawykła do straszenia przeciwnikami politycznymi, trzy razy
podczas dwóch dni ostrzegała "przypadkowe społeczeństwo" przed
nadciągającą groźbą "republiki wyznaniowej". Dała tym kolejny dowód
własnej arogancji, traktując Polaków jak idiotów. To prawda, że rządy
Kaczyńskiego spowodują dalszą klerykalizację państwa, ale kto
przygotował po temu podatny grunt? Przecież to nie PiS przez 8 lat
wianował Kościół kat. milionami z budżetu, tylko służalczy ministrowie z
PO, gwałcąc bezczelnie prawo.
Janusz
Korwin Mikke z KORWiN, na swoim normalnym poziomie. A że wszyscy jego
gadkę dobrze znają, więc nie robi ona na nikim większego wrażenia.
Raczej do Sejmu nie wejdzie, co będzie miarą rozsądku wyborców.
Janusz
Piechociński z PSL udzielał rzeczowych odpowiedzi. Nie życzę im
sukcesu, bo to potencjalny koalicjant PiSu. Ale mogą się prześliznąć,
ponieważ mają dobrze rozbudowane struktury w terenie.
Piosenkarz
i celebryta Paweł Kukiz, szef ugrupowania Kukiz'15 nie powiedział nic
budującego, bo nie mógł. Nie ma żadnego przygotowania politologicznego.
Słuszna negacja stylu sprawowania władzy przez PO to za mało, aby
zaistnieć w polityce w roli przywódcy. Tym bardziej, że jest słabym
mówcą. Jednak lata spędzone na estradzie nauczyły go jak zwracać na
siebie uwagę audytorium. Przy niemrawej debacie utarczki słowne z
prowadzącymi zostały zapamiętane. Przekroczy próg wyborczy, ale gdy
wejdzie w koalicję z PiS-em, to zostanie zjedzony jak Giertych z
Lepperem.
Nowoczesna
Ryszarda Petru. Nie wiem komu w Polsce potrzebna jest ta partia. Dla
mnie jawi się jako PO-bis, chociaż założyciel od takiego porównania się
odżegnuje. Partia zdobyła w sondażach poparcie rzędu 7-8%, ale ostatnio
notuje tendencję zniżkową. Petru podczas debaty posługiwał się nowomową
neoliberałów, a że taka retoryka dominuje w mediach głównego nurtu, to i
wyborcy stali się na nią odporni. Tym bardziej, że z tego gadania nic
dla szarego człowieka nie wynika. Zanotował też wpadkę - półautomat nie
wypalił.
Barbara Nowacka reprezentująca Zjednoczoną Lewicę była poprawna, merytoryczna, ale zabrakło charyzmy i żarliwości. Do Sejmu wejdą.
Dziwię
się dlaczego po słabych wynikach trzech poprzednich wyborów, SLD nie
pozbył się jeszcze Leszka Millera? Świadczy to o słabości prominentów
tej formacji. Przecież jest on kulą u nogi partii, a obecnie całej
koalicji. Gdyby dzisiaj podał się do dymisji (co jest oczywiście moją
fantasmagorią), jestem przekonany, że wynik ZLewu byłby o 2-3% wyższy.
Po
wyborach władze koalicji zdecydowanie muszą zażądać odwołania Leszka
Millera. Polityk łamiący "Kartę praw podstawowych UE" nie ma
legitymacji do sprawowania jakichkolwiek funkcji w organizacjach
społeczno-politycznych cywilizowanego państwa.
Będę głosował na Zjednoczoną Lewicę. Uważam, że formacja ekspiację przez minione 10 lat odbyła. To jest nowe otwarcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz