Artykuł opublikowano 12.08.2012
FINAŁ WIMBLEDONU KOBIET 2012
Fot. Kirsty Wigglesworth
Agnieszka
Radwańska odniosła życiowy sukces awansując po raz pierwszy w swojej
karierze do finału turnieju wielkoszlemowego w kategorii seniorów. O
złoto przyszło jej walczyć z Sereną Wiliams, o osiem lat starszą,
doświadczoną i utytułowaną zawodniczką. Porażka Polki nie jest
zaskoczeniem. Grała swobodnie, urwała rywalce jednego seta, ale nie była
w stanie przełamać atomowego serwisu i returnu Sereny. Takie są realia
dnia dzisiejszego. Zgadzam się z
Wojciechem Fibakiem, który powiedział, że Agnieszka w najbliższych
latach zwycięży na Wimbledonie. Agnieszka podczas dekoracji podziękowała
i pogratulowała rywalce, a łzy które uroniła były ze szczęścia a nie z
żalu.
Na tym można by zakończyć relację, gdyby nie pewne pozasportowe zdarzenia.
Jedna
z moich znajomych zamieściła na Fb niekorzystne zdjęcie Sereny
obnażające defekty jej sylwetki poniżej talii. I zaczęła się
jednostronna dyskusja, a dokładnie szydzenie z Amerykanki, powoli
przechodzące w szowinizm. Na kilkanaście osób komentujących, tylko jedna
zwróciła uwagę, że to nietakt. Nie twierdzę, że nie wolno żartować, czy
wręcz wyśmiewać się ze sportowców. Wolno, jak z wszystkich innych
(prezydentów i papieży nie wyłączając). Ale musi być w tym sens i
logika. Gdyby Serena miała prezentować na wybiegu stroje bikini, to
wówczas można by drwić z wielkości jej pośladków. Natomiast ona
wychodząc na kort w tunice, wygląda nie gorzej niż inne zawodniczki.
Dokąd zachowa szybkość uderzenia, waga ciała będzie sprzymierzeńcem w
oddawaniu atomowych zagrywek i każda przeciwniczka będzie miała problemy
z ich odbiorem. To wynika z praw fizyki i zostało dobitnie udowodnione
podczas meczu z Agnieszką. Dlatego takie dysputy to czcza gadanina nie
mówiąc o kulturze interlokutorów.
Inna sprawa to wypowiedź posła Parlamentu Europejskiego Marka Migalskiego na Twitterze: - "Dlaczego Isia gra z jakimś amerykańskim Grodzkim? To niesprawiedliwe!"
Ależ pan poseł dowcipny - dusza towarzystwa europejskich salonów.
Przypominam (bo większość już nie pamięta i słusznie), że MM jest
członkiem nic nie znaczącej partii pt.: Polska Jest Najważniejsza.
I na koniec podziękowanie posła PiS - Andrzeja Dudy pod zdjęciem,
pokazującym Agnieszkę podczas rocznicy tragedii smoleńskiej: - "Dziewczyna
w czapce z daszkiem, która idzie w marszu pamięci 10 kwietnia, to
finalistka Wimbledonu. Nazywa się Agnieszka Radwańska i jest pierwszą
Polką, która trafiła do finału wielkoszlemowego turnieju od 75 lat.
Dziękuję za grę w finale, a w dniu tego wielkiego sukcesu również bardzo
dziękuję za udział w marszu 10.04."
Poseł rzecz podsumował krótko i "na temat".
Oczywiście Agnieszka Radwańska została przez polskie media awansem obwołana laureatką turnieju olimpijskiego LONDYN 2012.
Stało się niestety inaczej. Przegrała w pierwszej rundzie singla z niżej notowaną Julią Goerges. W deblu i mikście również nie zanotowała sukcesów.
- Łatwo przyszło, łatwo poszło. Repasaży u nas nie ma, ale jeszcze zobaczymy. Teraz lecimy do wioski Kanada... Igrzyska to w tenisie specyficzny turniej, wcale nie najważniejszy - uśmiechała się zrelaksowana tenisistka po słabym występie.
Sport
jest dlatego taki fascynujący, że nawet zdecydowany faworyt nie może
być pewny zwycięstwa. Zatem nawet mistrz może przegrać, byle potem umiał
się znaleźć. Przyjął się dobry zwyczaj - sportowcy po porażkach zwołują
konferencje prasowe i przepraszają kibiców. I wszystko jest ok..
Agnieszka tego nie potrafi. Jej wypowiedzi po nieudanym występie na
olimpiadzie w Londynie były żenujące. Nawet jeśli dla niej idea
olimpizmu jest pustym sloganem, powinna zachować to dla siebie. Ma w
Polsce i na świecie miliony młodych fanów, więc powinna mieć świadomość,
że ciąży na niej misja współudziału w kształtowaniu ich postaw
życiowych. Ona tego nie rozumie...
Nestor
polskiego dziennikarstwa sportowego Bohdan Tomaszewski, po
niefortunnych wypowiedziach Agnieszki o turnieju olimpijskim w Londynie
powiedział: -
"Agnieszka
Radwańska niestety nie zrozumiała co to jest olimpiada. Ona nie zdawała
sobie sprawy, że jedzie na olimpiadę, że niesie sztandar. Ona nie wie,
co to znaczy nieść polski sztandar, że to zaszczyt, że nieśli go ludzie
wybitni, jak Waldemar Baszanowski, Teodor Kocerka. Ona tego nie
zrozumiała.
Radwańska
jest mi bliska i daleka zarazem. Bliska, bo wygrała mój turniej, gdy
miała 15 lat. Ale jak można było pisać, że jest kandydatką do złotego
medalu. Przecież w swojej bogatej już karierze zaledwie jeden raz doszła
do finału turnieju wielkoszlemowego. I przegrała, bo Serena Williams
jest od niej lepsza."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz