sobota, 24 marca 2018

FRYDERYK FRANCISZEK CHOPIN

Artykuł opublikowany 29.02.2012


FRYDERYK FRANCISZEK CHOPIN (ur. 22 lutego lub 1 marca 1810 roku w Żelazowej Woli; zm. 17 października 1849 roku w Paryżu)

 

"Rodem Warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel "
   /Cyprian Kamil Norwid/ 

 

 


 
                         
          Dom Chopinów w Żelazowej Woli

 

Początek mało znanej opowieści biograficznej (monografii) JAROSŁAWA IWASZKIEWICZA pt. "Chopin" : -

  Czasami drobne zdarzenia wywołują całe morza atramentu.
Kiedy wikary parafii Brochów pod Sochaczewem powrócił w drugi dzień Wielkanocy do swego kościoła z chrzcin, które się odbyły w Żelazowej Woli, i począł spisywać metrykę dopiero co ochrzczonego dziecięcia - nie wiedział, jakie skutki mieć będzie jego roztargnienie.
- A kiedy to dziecię na świat przyszło? - spytał organistę.
Organista miał już w czubie. Ojciec nowonarodzonego dziecięcia, jako Francuz prawdziwy, znał się na winie.
- A czy ja wiem? - odpowiedział. - Mówili, że miał dwa miesiące.
- Właśnie - namyślał się ksiądz - dwa miesiące? To znaczy urodził się 23 lutego. Pisz waść 23 lutego...
- No, może nie tak okrągło miał dzieciak dwa miesiące?
- No to pisz waść 22 lutego.
- Słusznie - powiedział organista - i zaczął pisać, mówiąc głośno, co pisze:
Ja, jak wyżej [Józef Morawski, wikary brochowski], spełniłem obrzędy nad niemowlęciem [...] urodzonym [...] z Wielmożnego Mikołaja [...]
- Jak to się pisze to nazwisko? - spytał księdza.
- A bóg raczy wiedzieć. Jakieś to nieszlacheckie nazwanie. Pisz waść jak chcesz.
- Syna imć pana Choppen...
(...)
W rzeczywistości Fryderyk Franciszek Chopin urodził się prawdopodobnie 1 marca 1810 roku, przynajmniej sam Chopin stwierdził to kilkakrotnie; tę samą datę wymienia w swym liście jego matka, a ona chyba o tym najlepiej wiedziała.




Z zasady nie daję wiary osobom duchownym wszelkich wyznań, tak więc za prawdziwą datę urodzin kompozytora uważam tę podaną przez matkę - Teklę Justynę Krzyżanowską.


"Światem Chopina była Europa. Choć w chwili zwątpienia poważnie rozważał, czy nie wyemigrować za ocean, został nad Sekwaną do końca swych dni. Jego sztuka wywodziła się z polskich tradycji muzycznych, ale jej korzenie sięgały dzieł największych europejskich mistrzów minionych epok. On sam darzył wielkim szacunkiem geniusz Bacha i Mozarta, doceniał monumentalne dzieła Beethovena, a także Haendla. W wieku młodzieńczym fascynował go wirtuozowski styl brillant, królujący wówczas w europejskiej pianistyce. Gra koncertującego w Warszawie fenomenalnego skrzypka, Niccolò Paganiniego oczarowała Chopina i stała się dla niego inspiracją do skomponowania arcydzieła -  pierwszego cyklu etiud. Włoski rodowód miało także słynne Chopinowskie legato - śpiewny sposób gry wywodzący się z operowego stylu bel canto."

/
Teresa Czerwińska/



Portret Chopina – obraz wykonany ok. 1838 przez Eugene`a Delacroix, obecnie znajdujący się w zbiorach paryskiego Luwru. Portret jest częścią nigdy nieukończonego obrazu Chopin i George Sand, który w XIX wieku został rozcięty. Jest to zapewne najbardziej znany portret kompozytora.


"Około trzeciej przyszedłem do księżnej Marceliny. Byłem wstrząśnięty utworami Chopina, które mi grała. Nic banalnego, bezbłędna kompozycja. Cóż można znaleźć doskonalszego? Bardziej przypomina Mozarta niż ktokolwiek inny. Jego motywy, podobnie jak u Mozarta, przychodzą same, słyszy się je, zanim zabrzmią."

„Wracałem z Grzymałą rozmawiając o Chopinie. Grzymała mówił, że jego improwizacje były znacznie śmielsze niż ukończone dzieła. Rzecz ma się tu niewątpliwie tak samo jak ze szkicem i obrazem skończonym. Nie, nie psuje się obrazu kończąc go."


/Eugene Delacroix/



 

Secesyjny pomnik Fryderyka Chopina w Parku Łazienkowskim w Warszawie, dłuta Wacława Szymanowskiego.




CZESŁAW MIŁOSZ

Na małą murzynkę grającą Chopina

Gdybyś ją widział, panie Fryderyku,
Jak ciemne palce kładzie na klawiszach
I kędzierzawą głowę pilnie schyla,
Jak nogę szczupłą stawia na pedale
Śmiesznie dziecinną, w zdeptanym buciku,
A kiedy sala nagle się ucisza,
Pierwiosnek dźwięku powoli rozwija.

Gdybyś zobaczył na sali, w półmroku,
Jak błyszczą zęby w rozchylonych ustach,
Kiedy fortepian twoje troski niesie,
I jak ukośną smutą pada z boku,
I wrzawą ptaków przez witraże chlusta
Wiosna w nieznanym z imienia ci mieście,
Gdybyś zobaczył, jak te dźwięki fruną,
I targną pyłem, słoneczną kolumną
Nad czarną twarzą, na dłoni opartą –

/z tomu Światło dzienne 1953/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz