sobota, 24 marca 2018

DZIEŃ ZAGŁADY

Artykuł opublikowany 7.04.2013

Dzień Pamięci Holocaustu (dosłownie "Dzień Zagłady i Aktów Odwagi") wg kalendarza hebrajskiego obchodzony 27 dnia miesiąca nisan. W 2013 roku wg kalendarza gregoriańskiego  jest to dzień 8 kwietnia. Data tego święta została oficjalnie wyznaczona przez Knesset w roku 1951. Ustawę podpisał premier David Ben-Gurion i prezydent Yitzhak Ben-Zvi.


JAN MATEJKO - cykl "Dzieje cywilizacji w Polsce"
Obraz 3.  "Przyjęcie Żydów RP. 1096"




ANTONI SŁONIMSKI

Elegia miasteczek żydowskich

Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek,
W Hrubieszowie, Karczewie, Brodach, Falenicy
Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek,
I śpiewu nasłuchiwał z drewnianej bóżnicy.

Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany,
Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto
I wapnem sinym czysto wybielono ściany
Jak po zarazie jakiejś lub na wielkie święto.

Błyszczy tu księżyc jeden, chłodny, blady, obcy,
Już za miastem na szosie, gdy noc się rozpala,
Krewni moi żydowscy, poetyczni chłopcy,
Nie odnajdą dwu złotych księżyców Chagala.

Te księżyce nad inną już chodzą planetą,
Odfrunęły spłoszone milczeniem ponurym.
Już nie ma tych miasteczek, gdzie szewc był poetą,
Zegarmistrz filozofem, fryzjer trubadurem.

Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem.

Nie ma już tych miasteczek, przeminęły cieniem,
I cień ten kłaść się będzie między nasze słowa,
Nim się zbliżą bratersko i złączą od nowa
Dwa narody karmione stuleci cierpieniem.

1947



Ulica Bożego Ciała w Krakowie - pierzeja wschodnia
ok. 1920 r.
/Autor nieznany/



ANNA GRABOWSKA

Dom

Dom, kiedyś bliski i pachnący pastą.
Pamiętam dobrze - pokój z wielkim stołem,
gdzie schorowany dziadek, zanim zasnął,
w zadumie patrzył na starą menorę.

Dom, w którym ciągłe narzekania babki,
że wszystko dobre czas porwał w swych szponach,
i groźna mina, gdy odprułam haftki
w bluzce, a później branie mnie w ramiona,

jak małe dziecko - szept - rodzice wrócą.
Ten dom - najpierwszy, najlepszy - nie żyje.
Nikt nie pastuje, nikt nie czeka wnucząt,
wilgoć, ruina, okno w deszczu gnije,

i sama nie wiem, czy ja płaczę, czy on,
za dziadkiem, babką, pastą do podłogi.
Od łez się zapadł nadłamany balkon,
nikt już nie czeka nikogo za progiem;

po raz ostatni mówię tutaj - szalom.

/15.06.2008/



Ulica Augustiańska w Krakowie - w tle kościół św. Katarzyny
ok. 1930 r.
/Fot. Tadeusz Przypkowski/


Dwa wiersze do siebie podobne, chociaż Autorów dzielą trzy pokolenia. Nostalgia za światem, który odszedł w niepamięć. Mnie też żal... Jedwabne, Kraków, Kielce, rok 1968 - dworzec Gdański w Warszawie i bilet w jedną stronę. Jak o tym myślę to mi wstyd, że jestem Polakiem. Oczywiście protestuję przeciwko współczesnym działaniom Izraela w stosunku do ludności palestyńskiej np. w Strefie Gazy. Na wielowiekowe bezprawie nie można odpowiadać tym samym. Bo wtedy nakręca się nieskończona spirala nienawiści. Tak jest nie tylko na Bliskim Wschodzie. W Polsce również. Niby to takie proste a jednak politycy udają, że o tym nie wiedzą. Zamiast wyciszać własne społeczeństwa, to oni - w pogoni za doraźnym sukcesem partii i rządów - podgrzewają atmosferę. A durne, otumanione narody te doktryny kupują.


JACOB JACOBS

 Miasteczko Bełz (Mayn Sztetele Belz)

Więc, kiedy przypominam sobieLata mojego dzieciństwa,
Tak jak sen,
Myślę,
Jak wygląda mały domek,
Który mienił się światłami?
Czy nadal rośnie tam drzewko,
Które posadziłam dawno temu?

Oj, oj, oj Belz, moje miasteczko Belz.
Mój mały dom, w którym
Spędziłam swoje dzieciństwo.
Belz, moje miasteczko Belz.
Biedny mały pokój,
W którym śmiałam się z innymi dziećmi.
Każdego Szabatu chciałam biec
Z wszystkimi dziećmi
By usiąść pod zielonym drzewkiem
I czytać na brzegu rzeki.
Oj, oj, oj Belz, 
Moje miasteczko Belz.
Mój mały dom, w którym miałam
Tyle pięknych snów.

Mały dom jest stary,
Porośnięty mchem.
Mały dom jest stary,
Bez szyb w oknach.
Mały dom jest stary,
Ściany są słabe.
Na pewno bym
Go ponownie nie poznała.

Oj, oj, oj Belz, moje miasteczko Belz.
Mój mały dom, w którym
Spędziłam swoje dzieciństwo.
Belz, moje miasteczko Belz.
Biedny mały pokój,
W którym śmiałam się z innymi dziećmi.
Każdego Szabatu chciałam biec
Z wszystkimi dziećmi
By usiąść pod zielonym drzewkiem
I czytać na brzegu rzeki.
Oj, oj, oj Belz, 
Moje miasteczko Belz.
Mój mały dom, w którym miałam
Tyle pięknych snów.


 AGNIESZKA OSIECKA

Miasteczko Bełz

Mój miły Icek 
już nie bój się nocy 
i ludziom w oczy patrz, 
w miasteczku Bełz. 

Minęło tyle lat, 
harmonia znów gra, 
obłoki płyną w dal, 
znów toczy się świat. 

Wypiękniał nasz Bełz, 
w ogrodach, na drogach bez. 
Nikt nie chce pamiętać, 
nikt nie chce znać smaku łez. 

I tylko gdy śpisz, 
samotny i sam, 
i tylko gdy śpisz, 
płyniesz, giniesz tam... 

Gdzie tata i mama 
przy tobie są znów 
i czule pilnują 
malutkich twych snów. 

Miasteczko Bełz, 
kochany mój Bełz. 
W poranne gazety ubrany 
spokojnie się budzi Bełz 

Łagodny świt 
w zwyczajnych dni rytm, 
w niedziele bezpieczna 
nad rzekę wycieczka 
i w krzakach szept. 

A w piekarni pachnie chleb, 
koń nad owsem schyla łeb. 
Zakochanym nieba dość, 
tylko cicho gwiżdże ktoś. 

Miasteczko Bełz, 
main sztetełe Bełz. 
Wypłowiał już tamten obrazek, 
milczący, płonący Bełz. 

Dziś, kiedy dym, 
to po prostu dym. 
Pierścionek na szczęście, 
w przemyśle zajęcie, 
w niedzielę chrzest. 

Białe ziarno, czarny mak, 
młodej żony słodki smak. 
Kroki w sieni... nie drżyj tak, 
to nie oni. To tylko wiatr...

Miasteczko Bełz, 
kochany mój Bełz. 
W kołysce gdzieś dzieciak zasypia, 
a mama tak nuci mu: 

Zaśnijże już 
i oczka swe zmruż. 
Są czarne, 
a szkoda, ze nie są niebieskie. 
Wołałabym...

Zaśnijże już 
i oczka swe zmruż. 
Są czarne, 
a szkoda, ze nie są niebieskie. 
Wolałabym...
Tak jakoś...

 "Mayn Sztetele Belz" to jedna z najbardziej znanych na świecie piosenek żydowskich. Autorami jej są Aleksander Olszaniecki (muzyka) i Jacob Jacobs (tekst).
Pierwotna wersja Jacobsa była napisana w języku jidysz. W jidysz wykonywana m.in. przez Barry Sisters, Gołdę Tencer i Sławę Przybylską. Po polsku wykonywał ją m.in. Adam Aston. Obecnie piosenka znajduje się w repertuarze Magdy Umer (z polskimi słowami Agnieszki Osieckiej) oraz warszawskiego Teatru Żydowskiego.

Piosenka   nie dotyczy - wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu - Bełza przy granicy polsko-ukraińskiej, lecz miasta Bălţi na terenie obecnej Mołdawii. Nazwa tego miasta w jidysz także brzmiała Belz. W Bălţi urodził się lub spędził dzieciństwo autor tekstu piosenki, Jacob Jacobs.


WŁADYSŁAW BRONIEWSKI

"Ballady i romanse"

 "Słuchaj, dzieweczko! Ona nie słucha...  
To dzien biały, to miasteczko..."  
Nie ma miasteczka, nie ma żywego ducha,  
po gruzach biega naga, ruda Ryfka,  
trzynastoletnie dziecko.  


Przejeżdżali grubi Niemcy w grubym tanku. 
(Uciekaj, uciekaj, Ryfka!)  
"Mama pod gruzami, tata w Majdanku..."  
Roześmiała się, zakręciła się, znikła.  


I przejeżdżał znajomy, dobry łyk z Lubartowa: 
"Masz , Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa..."  
Wzięła, ugryzła, zaświeciła zębami:  
"Ja zaniosę tacie i mamie."  


Przejeżdżał chłop, rzucił grosik, 
przejeżdżała baba, też dała cosik,  
przejeżdżało dużo, dużo luda.  
każdy się dziwił, że goła i ruda.  


I przejeżdżał bolejący Pan Jezus,  
SS-mani go wiedli na męki,  
postawili ich oboje pod miedzą,  
potem wzięli karabiny do ręki.  


"Słuchaj, Jezu, słuchaj, Ryfka, Sie Juden, 
za koronę cierniową, za te włosy rude,  
za to, żeście nadzy, za to, żeśmy winni,  
obojeście umrzeć powinni."  
I ozwało się Alleluja w Galilei,  
i oboje anieleli po kolei,  
potem salwa rozległa się głucha...  
"Słuchaj, dzieweczko!... Ona nie słucha..."  
 
 
/Fot. Archiwum/

 Wiersz "zapomnianego" ostatnio Władysława Broniewskiego. 
 Poetycko łączy Golgotę z Holocaustem. Przejmujące strofy.
 





Kraków - ul. Berka Joselewicza 5

Tablica pamiątkowa poświęcona Mordechajowi Gebirtigowi na murze kamienicy, w której mieszkał.
/Fot. Archiwum/



MORDECHAJ GEBIRTIG


Żegnaj mi, Krakowie!

Żegnaj mi, Krakowie, bywajże mi zdrów, 
pod mym domem furka czeka już. 
Tu z mojego miasta gnają mnie jak psa, 
jakże pusta dziś uliczka ma. 

Żegnaj mi, Krakowie, to już ostatnie dni, 
to już ostatnia noc, ostatnie dni. 
Na mej matki grobie płaczą moje łzy, 
niech tam sobie mama mocno śpi. 

Serce już rozdałam do samego dna, 
mój tata tylko zimny kamień ma. 
A gdzie groby dziadków? - Piach zasypał je, 
piach otulił te mogiłki dwie. 

Żegnaj mi, Krakowie, święta ziemia twa,
moi ukochani w tobie śpią. 
A ja sam już nie wiem, dokąd los mnie gna,
gdzie mogiłka, gdzie mój kraj, gdzie ja...

/Tłumaczenie: Agnieszka Osiecka
Muzyka: Ewa Kornecka/




Zbieg ulic Izaaka i Jakuba w Krakowie
ok. 1935 r.
/Autor nieznany/


W dniach 13-14 marca 1943 roku hitlerowcy przeprowadzili ostateczną likwidację krakowskiego getta. Na czele operacji stanął SS-Sturmbannführer Willi Haase. 8 tysięcy Żydów uznanych za zdolnych do pracy zostało przetransportowanych do obozu Kraków-Płaszów. Około 2 tysięcy zostało zamordowanych przez Niemców podczas likwidacji getta, a reszta w obozie Auschwitz-Birkenau.

Bezpośrednio przed 1 września 1939r. ludność żydowska Krakowa wynosiła 64 000 osób. Z liczby tej przeżyło okupację w obozach, w ukryciu, bądź na papierach "aryjskich" niespełna 1000 osób.

Znane osoby związane z krakowskim gettem:

Miriam Akavia – pisarka i tłumaczka, przewodnicząca Towarzystwa Izrael-Polska
Mordechaj Gebirtig – poeta i autor piosenek
Ryszard Horowitz – fotografik
Roma Ligocka – pisarka
Abraham Neuman – malarz i grafik
Tadeusz Pankiewicz – właściciel apteki "pod Orłem"
Roman Polański – polski reżyser
Oskar Schindler – niemiecki przemysłowiec




Ul. Lwowska u zbiegu z ul. Limanowskiego w Krakowie.

Krajobraz po deportacji getta - marzec 1943r./Fot. Archiwum/




Kamieniołom Libana, na terenie którego w 1943 r. założono obóz Kraków-Płaszów. Widoczne wieże strażnicze. Zdjęcie współczesne.
/Fot. Leszek Grabowski/




19 kwietnia 1943 wybuchło powstanie w getcie warszawskim.

WŁADYSŁAW SZLENGEL 

Obrachunek z Bogiem 

Może to był sen - (chociaż nie)
A może zamroczył mnie trunek
Siedzieliśmy razem Bóg i ja
I robiliśmy rachunek...
Bóg był starszym panem
O spojrzeniu pełnym łaski
Miał siwą długą brodę
I chodził bez opaski...
Kenkarty wprawdzie nie miał
Bo przybył prosto z raju
Lecz miał obywatelstwo
Podobno... - Urugwaju
Wyjąłem dużą księgę
A Pan Bóg Watermana
Otwarłem konto - wiara
I rzekłem... proszę pana
Mam lat trzydzieści dwa
Lat sytych albo biedy
Dotychczas Panie Boże
Otwarty miałem kredyt
Mówiono: módl się
Ja się modliłem
Mówiono: pość - -
pościłem...
Przez ciężkie postu dni
Bez kropli wody w ustach
Dla wielkiej chwały Twej
i urojonych ustaw
W męczących smugach świec
W tumulcie izb bóżniczych
Modliłem się byś mógł
uczynki moje zliczyć
Mówiono mi "nie kradnij"
nie kradłem
Mówiono: nie jedz świniny...
(lubię) - nie jadłem
Mówiono: Bóg tak chce...
Mówiono: Boża Droga
Mówiono: nie cudzołóż...
Wstrzymałem się... dla Boga
Mówiono nie zabijaj! nie zabijałem
Nie miej Boga nade mną - nie miałem...
Są różne miłe święta
Są różne trudne święta
Po dziesięć razy na rok
Kazano mi pamiętać
Kazano siedzieć w kuczce
Pić gorzkie jadać macę...
Pokuty różne czynić
i zaniedbywać pracę
Rzemieniem ściskałem ręce
Księgi zżerałem nocą
i umartwiałem ciało
Przepraszam, pytam - po co?
Mówiłem: Bóg pomoże
Mówiłem: Bóg ocali
Wierzyłem: Pan Bóg ze mną
Mówiłem: i tak dalej...
Spójrz no, popatrz w księgę
Rzecz jasna, oczywista
Patrz! karta Twoich zasług
w stosunku do mnie - czysta...
Biją mnie w twarz
- Nie uciekam
Jak zwierz tropiony z nory w norę
Czekam... a Ty nic...
Głodno mi chłodno i tęskno
Droga wciąż dziksza, daleka
Pusto - wokoło, martwo
Nie płaczę... - czekam...
Na wiatr więc wyrzucone
Błagania posty lament
i sto tysięcy modlitw
i pół miliona "Amen"...
Co Ty mi dajesz dziś
Za wszystkie me uczynki
Ten blok...
Tę blaszkę... plac -
Te bony - czy Treblinki?
Czy jeszcze czekasz bym
Pojutrze jak testament
Pod pruski idąc gaz
Powiedział jeszcze "Amen"?
No mów coś, proszę mów -
Rachunek wyjm z ukrycia
Otwarte księgi - patrz! -
Wspólniku mego życia...
Ten miły starszy pan,
z którym przy stole piłem
Ołówek wziął do ręki i rzekł...
i tu się przebudziłem
Czy to był zwykły sen? -
Czy też mnie zmorzył trunek? -
Lecz do dziś nie wiem jak
się skończył obrachunek

Warszawa(Getto) 1943

W. Szlengel pisząc te słowa miał 29 lat.
Zginął kilka dni później (8 maja 1943r.) podczas pacyfikacji powstania w getcie warszawskim.
 
Wielka Synagoga na Tłomackiem, po lewej stronie Żydowski Instytut Historyczny.
 

/foto: mat.pras./

16 kwietnia 1943 r. - już po upadku powstania w getcie - Wielka Synagoga została wysadzona.


Muranów (teren getta) po wyzwoleniu w styczniu 1945 r. W tle kościół św. Augustyna na Nowolipkach, który ocalał tylko dlatego, że Niemcy urządzili w nim magazyn.
/Fot. L. Jabrzemski/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz