sobota, 24 marca 2018

WŁASNA DROGA

Artykuł opublikowany 14.10.2012


Chodzę własnymi drogami. Nigdy nie staram się pochwycić sprzyjającego wiatru, który wyniósłby mnie na piedestał. Wręcz przeciwnie - zawsze podążam pod wiatr, bo nie cierpię konformizmu. Nie umiem - dla partykularnego interesu - "oddawać czci nie swoim bogom". Hołduję zasadzie: "tylko umarli (bądź gówna) płyną z prądem". Żywi - jeżeli chcą zmieniać rzeczywistość - powinni żeglować pod prąd. Postęp cywilizacyjny na świecie, realizuje się głównie dzięki niepokornym. Potwierdza to historia. Oczywiście komu wystarcza tylko rozwój osobistego konta, to idzie skulony na przedpokoje władzy, zlizywać ochłapy. Wolno. Tym sposobem, można się całkiem dobrze nachapać. Szczególnie w naszym baśniowym kraju, gdzie od lat rządzą: - pan i wójt z plebanem. Zauważył to już 500 lat temu Mikołaj z Nagłowic.

Mnie modna dzisiaj postawa dewocyjnego pochlebcy nie odpowiada. Podobnie w PRL-u odrzucałem ideologicznie poprawną postawę bezkrytycznego "towarzysza walki i pracy". Nigdy nie należałem do żadnej partii, organizacji społeczno-politycznej, związków zawodowych, etc.. Nawet nie byłem harcerzem. Z
dawałem sobie sprawę, że kiedyś może dojść do rozbieżności pomiędzy moimi poglądami, a linią programową grupy, do której należę. I stanę przed dylematem poświęcenia  własnych przekonań na ołtarzu polityki, bo przywódcy zarządzą "dyscyplinę". Jestem lojalny, dlatego staram się za wszelką cenę takich wyborów unikać.

Pozwólcie, że ja dalej będę szedł "mą własną drogą". Przeświadczony (podobnie jak G. Brassens), że "... przecież nie krzywdzę nikogo, nie robię dymu, podążając ścieżką nie prowadzącą do Rzymu"
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

PAUL ANKA

Moja droga
(org. My way)

/Przekład: Andrzej Ozga/


Cóż wam powiedzieć mam
Gdy stoję znów na dróg rozstajach
I tych widzę wśród was
Co każdy krok mój pamiętają
Że z dróg wybrałem tę
Utkaną z róż, powiedzieć mogą
Lecz ja szedłem od lat
Mą własną drogą

I tak bywało, iż
Myślałem, że nie tędy droga
Że pas lepiej mówić, niż
Kark skręcić na wysokich progach
I choć jak zbity pies, chciałem nie raz
Podkulić ogon
Wciąż gnał mnie, gnał mnie mój bies
Mą własną drogą

Kręcił się świat, ja razem z nim
I rad, nie rad, dobry byłem w tym
Traciłem grunt, myliłem krok
By znów bez tchu pędzić przez mrok
By złapać kurs i znowu móc
Iść własną drogą

W krąg moc słyszałem rad
By z boku stać i sztorm przeczekać
Lub by pochwycić wiatr
Do przodu gnać i nie zwlekać
To znów radzono mi
Bym oddał cześć nie swoim bogom
Lecz ja wolałem iść
Mą własną drogą

I tak będę szedł, choć drogi szmat
Choć z każdym dniem wciąż przybywa lat
Dopóki sił wystarcza by
Z tej drogi pył przemieniać w sny
A żeby śnić, ja muszę iść
Mą własną drogą

/Muzyka: Jacques Revaux/


                                    * * *

PAUL ANKA

Idź swoją drogą
(org. My way)

/Przekład: Wojciech Młynarski/
Gdy przejdziesz próg
Jest tyle dróg
Co w świat prowadzą
I znasz
Sto mądrych rad
Co drogę w świat
Wybierać radzą
I wciąż
Ktoś mówi ci
Że właśnie w tym
Tkwi sprawy sedno
Byś mógł
Z tysiąca dróg
Wybrać tę jedną

Gdy tak
Zrządzi traf
Że świata prawd
Nie zechcesz zmieniać
Gdy
Kark umiesz zgiąć
Gdy siłą wziąć
Sposobu nie ma
Gdy w tym
Nie zgubisz się
Nie zwiodą cię
Niełatwe cele
Wierz mi
Na drodze tej
Osiągniesz wiele

Znajdziesz na
Tej jednej z dróg
I kobiet śmiech
I forsy huk
Choćby cię kląć
Świat cały miał
Lecz w oczy nikt
Nie będzie śmiał
Chcesz łatwo żyć
To śmiało idź
Idź taką
Drogą

Nim
Nie raz nie sto
Osiągniesz to
Mój przyjacielu
A nim
Przetarty szlak
Wybierzesz jak
Wybrało wielu
I nim
W świat wejdziesz ten
By podług cen
Pochlebstwem płacić
Choć raz
Raz pomyśl, czy
Czegoś nie
Tracisz

Bo przecież jest

Niejeden szlak
 

Gdzie trudniej iść
Lecz idąc tak

Nie musisz brnąć

W pochlebstwa dym
 

I karku giąć
Przed byle kim

Rozważ tę myśl

A potem idź

Idź swoja drogą

/Muzyka: Jacques Revaux/








GEORGES BRASSENS

Zła opinia
/org. La mauvaise reputation/


W mym miasteczku, a niech je grom!
Wciąż opinię mam bardzo złą;
I czy coś wołam, czy milczę jak grób,
Wszyscy źle myślą o mnie tu.

Ja nie krzywdzę wszak spośród nich nikogo,
Idąc poprzez świat swoją własną drogą,

Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść
Ale bliźnie nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść

Wszyscy tu mówią o mnie źle,
Z wyjątkiem niemych - normalna rzecz!

W narodowego święta dzień
Ja w łóżku swoim smacznie śpię,
Orkiestry dętej równy rytm
Obcy jest wszystkim zmysłom mym.

Ja nie krzywdzę wszak spośród nich nikogo,
Gdy nie klaszczę w takt fałszującym trąbom,

Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść
Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść

Palcem wskazują wszyscy mnie
Oprócz bezrękich - normalna rzecz!

Gdy widzę złodzieja, co z łupem swym
Zwiewa przed gliną ile sił,
Nogi mej ruch i z pałką drab
Już w pysku ma chodnika smak.

Żaden przecież ból dla ludzkości wszakże,
Gdy ucieknie raz złodziej kilku jabłek.

Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść
Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść

Każdy się rzucić na mnie chce,
Oprócz beznogich - normalna rzecz!

Prorokiem być nie trzeba więc,
By zgadnąć, co tu czeka mnie-
Gdy znajdą odpowiedni sznur,
Los przesądzony będzie mój.

Nie wiem w końcu już, po co tyle krzyku,
O tę drogę, co nie wiedzie mnie do Rzymu.

Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść
Ale bliźni nie lubią, gdy
Ktoś inną drogą pragnie iść

Jak dyndam patrzeć przyjdą więc,
Z wyjątkiem ślepych - normalna rzecz.

/Przekład: Jarosław Gugała
Muzyka: Georges Brassens/



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz