Artykuł opublikowany 20.05.2013
W
latach 70 XX wieku, bestsellerem stała się książka „Życie po życiu"
Raymonda Moody’ego. Opisane są tam doznania osób, którym dane było
przeżyć śmierć kliniczną (NDE). Większość z nich - nie rozumiejąc
zjawiska - szuka wytłumaczenia w mistyce. Relacje po "powrocie" ze stanu
NDE są zbieżne: - uczucie spokoju, "wyjście" ze swego ciała, podążanie
tunelem ku światłu. Ludzie ci są często przeświadczeni, że byli
świadkami zdarzenia ezoterycznego, co na ogół kończy się olśnieniem, a
nawet nawróceniem tych, którzy do tej pory nie wierzyli w "istotę
wyższą". Szamani religijni interpretują te doznania jednoznacznie -
jako przejście z życia doczesnego do pozagrobowego. Niestety, wszystkie
obiektywne zdobycze współczesnej nauki temu przeczą. Choćbyśmy nawet "na
siłę" spróbowali zrelatywizować kanony i kuglować dogmatami
zaczerpniętymi z różnych religii, to i tak droga z Hadesu do Edenu jest
nieskończenie daleka. Nie pomoże nawet popas w genialnej poczekalni
chrześcijaństwa - Czyśćcu. Osobiście stawiam na wieczny sen w Hadesie
bez prawa reinkarnacji, albowiem Bóg rzekł do Adama: - „W
pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której
zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz.”
Tunel światła na wyspie Nagashima w Japonii.
E. F. Loftus w książce „Fabrykowanie wspomnień" napisał: - "mózg nie tylko daje się wprowadzać w błąd, ale sam też jest skłonny do oszustwa". Rzecz
w tym, że w centralnym układzie nerwowym następują procesy
fizyko-chemiczne, które powodują niekiedy subiektywne odczuwanie wrażeń
nieistniejących, jako realnych. NDE wywołuje niewątpliwie w naszym
organizmie doznania mistyczne. Przeżycie śmierci klinicznej jest
udziałem niewielu (kilka procent populacji), więc wartościujemy
zdarzenie jako niezwykłe. Ale podobne procesy w mózgu, wywołują uczucia
miłości i nienawiści. A te są już powszechne. Nienawiścią - stanem
pejoratywnym (jeśli nie chorobowym) - nie będę się zajmował , ponieważ
nie posiadam osobistych doświadczeń na tym polu.
Tunel miłości w Kleven na Ukrainie.
Miłość
to stan ekscytującego podniecenia, często dla nas niezrozumiały.
Zakochanie zmienia sposób w jaki postrzegamy rzeczywistość. To mistyka,
religia i racjonalizm jednocześnie. Warunkiem koniecznym jest kreacja
"bóstwa" - materialnego bądź urojonego. Brak wzajemności może wywołać
skutki podobne do głodu alkoholowego lub narkotykowego. Neurolodzy
badający temat twierdzą, że stan zadurzenia trwa nawet do trzech lat.
Ogrody kwiatów w Keukenhof - Holandia
KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI
Rozmowa liryczna
- Powiedz mi, jak mnie kochasz.
- Powiem.
- Więc?
- Kocham Cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham Cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.
I gdy jajko roztłukujesz ładnie -
nawet wtedy, gdy ci łyżka spadnie.
W taksówce. I w samochodzie. Bez wyjątku.
I na końcu ulicy. I na początku.
I gdy włosy grzebieniem rozdzielisz.
W niebezpieczeństwie. I na karuzeli.
W morzu. W górach. W kaloszach. I boso.
Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i nocą.
I wiosną, kiedy jaskółka przylata.
- A latem jak mnie kochasz?
- Jak treść lata.
- A jesienią, gdy chmurki i humorki?
- Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki.
- A gdy zima posrebrzy ramy okien?
- Zimą kocham Cię jak wesoły ogień.
Blisko przy Twoim sercu. Koło niego.
A za oknami śnieg. Wrony na śniegu.
Tunel kwiatów w Keukenhof - Holandia
Po tym czasie wracamy do realu... niekiedy z ręką w nocniku. Wówczas dobrze jest zmienić otoczenie. Zalecam podróże!
Tunel-wieża w Japonii.
Jestem
permanentnie zakochanym politeistą. Zatem nie muszę odbywać długich
podróży. Pielgrzymuję po Polsce oddając cześć swoim bóstwom. Mam taką
zaletę (zazdrośnicy nazywają ją felerem), że wielbię jednocześnie kilka
"obiektów". Coraz częściej wirtualnie. Z tym, że bezwzględnie
przestrzegam zasady hierarchizacji bogiń. Numer 1; 2; 3 ... a więc -
uściślając - jestem henoteistą. Ostatnio czas zauroczenia drastycznie
się skraca. Nawet do kilku dni... Łomatkobosko - toż to nie miłość, to
chuć!
Zeus jest bogiem niezwykle kochliwym. Posiada wielki harem
tytanid, muz, nimf. Nie gardzi również ziemskimi kobietami, o co ma do
niego pretensje zazdrośnica Hera (stara lampucera). Jego kochanką była
piękna Helena Trojańska. Dowiedziałem się z wiarygodnych źródeł, że
zamierza zbałamucić posłankę Krystynę Pawłowicz. Swoim zwyczajem - w
czasie ziemskiej eskapady - przybierze postać zwierzęcia. Należy
spodziewać się, że powstaną nowe, wiekopomne arcydzieła pod oryginalnym
tytułem: - "Kryśka z kaczorem".
Cóż - co wolno boskiemu
Zeusowi, to nie mnie, śmiertelnikowi. Wracam zatem do pierwszego
uczucia. Warto go pielęgnować i rozwijać. Ma Jahwe jedyną Aszerę. Mnie do szczęścia wystarczy Jacia!
Tunel w bambusowym lesie - Sagano, Japonia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz