sobota, 24 marca 2018

KOKO, EURO, SPOKO

Artykuł opublikowany 23.06.2012


Jeżeli ktoś się dziwi dlaczego piosenka "Koko Euro spoko" - oficjalny przebój EURO 2012 - nie jest nadawana przez stacje radiowe i telewizyjne, to proszę zapoznać się z poniższym  artykułem. Autorka jest  krytykiem i konsultantem muzycznym, specjalistą do spraw muzyki w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej.



AIM.jpg
 


  ANNA IŻYKOWSKA-MIRONOWICZ

   A to Polska właśnie.
   Przeczytałam artykuł w GW i... zamyśliłam  się... Osiem starszych kobiet już od 30 lat spotyka się w naszym kraju ludzi głuchych, aby ze sobą pośpiewać. Ponieważ się spodobały, to postanowiły skompletować sobie repertuar i pod nazwą "Jarzębiny" cieszyć uszy rodaków. Tekst do ludowej piosenki "Kogut" napisały same, nadając jej tytuł "Koko, Euro, Spoko". W SMS-owym plebiscycie widzów TVP i słuchaczy Radia ZET piosenka zdystansowała konkurentów wygrywając ten konkurs na śpiewkę kibiców (nie żaden hymn!) na stadionach EURO w Polsce. I to mogło być "na tyle", ale nie u nas! Jako pierwszy zgłosił swoje roszczenia do piosenki Michał Malinowski - dyrektor Muzeum Bajek w Konstancinie -Jeziornie; od lat (podobno) współpracując z "Jarzębinami" ponoć wyprodukował piosenkę i wypromował ją. O ile wyprodukowanie można utożsamiać z nagraniem ( z funduszu Muzeum, czy też własnym sumptem?), to wypromowanie utworu - jak mi się wydaje - leżało w gestii organizatorów plebiscytu radiowo - telewizyjnego, z obowiązkiem emitowania konkursowych piosenek ileś tam razy dziennie do 2 maja - dnia ogłoszenia triumfatorki . Kolejny pan zgłaszający roszczenia do "Koko" - to Artur Stępiński; ponoć także harował przy promowaniu utworu. Z artykułu w "Wyborczej" dowiadujemy się, że..." jak twierdzi pan Malinowski wspólnie z kolegą Arturem Stępińskim wymyślili, aby do śpiewu Jarzębin nagrać melodię" - koniec cytatu. A TO CO ONE ŚPIEWAŁY? Czy przypadkiem nie piosenkę, znaną im od kolebki? Przecież to właśnie do niej pisały słowa piosenki! W jej rytmie! Panowie "promotorzy" - to jest Wasza solidna kompromitacja! Nawet o stworzeniu drugiego głosu nie może być mowy, bo kobiety śpiewają unisono! Jednogłosowo! Trzeci pan z pretensjami do szmalu - to Grzegorz Urban, który ludową śpiewkę zaaranżował; w tym wypadku jest to rozpisanie na kilka instrumentów trzech funkcji (tonika, subdominanta i dominanta). Na miejscu pana Grzegorza byłabym nieco bardziej ostrożna z artykułowaniem pretensji, bowiem... mało, że skopiował trzon harmoniczny "Koguta", opracowanego dla zespołu "Śląsk" przez Wojciecha Kilara, to w dodatku nie oparł się pokusie ściągnięcia charakterystycznej "stojącej" kwinty pod canto piosenki. Jeżeli sprawę "weźmie na warsztat" komisja ekspertów ZAiKS-u, to pan Urban niechybnie narazi się na oskarżenie o splagiowanie twórczego opracowania Kilara, napisanego na zamówienie ówczesnego szefa "Śląska" - Stanisława Hadyny. I chyba do czegoś takiego niedaleko, bo - zarówno pan Urban jak i autorki tekstu - zgłosili się do ZAiKS-u z żądaniem ochrony ich praw autorskich. Jak to z reguły bywa w sprawach spornych - piosenkę "Koko" całkowicie wyeliminowano z wszelkich anten, nikt jej nie śpiewa podczas meczów, a finał EURO - za dwa tygodnie. Walka o szmal potrwa jeszcze długo, o wiele dłużej niż impreza, którą miała umaić. Ludzie małego formatu wyrolowali nie tylko radosną ósemkę ufnych, choć nieco naiwnych gospodyń z Kocudzy; wystawili do wiatru organizatorów ogólnopolskiego plebiscytu i wystrychnęli na dudka... milion Polaków, którzy wysłali SMS-y na swoją ulubioną piosenkę... A propos... co się stało z "kasą" za te SMS-y?...


Jarzębiny.jpg
Fot. PAP/Stach Leszczyński

Najpierw był ogłoszony przez TVP i Radio Zet plebiscyt. Następnie trwały eliminacje w celu wyłonienia 10 piosenek finałowych, które zastały zaprezentowane publiczności na specjalnym koncercie transmitowanym przez te stacje. Laureaci zostali wyłonieni poprzez esemesowe głosowanie widzów i słuchaczy.  Po ogłoszeniu wyników rozpętała się burza. Jedni krzyczeli - kicz, tandeta, wieśniactwo (to tylko te łagodniejsze inwektywy). Innym taka oryginalna, folkowa śpiewka przypadła do gustu. Utwór jaki jest taki jest, ale nie wolno deprecjonować sukcesu zespołu Jarzębina. Rozumiem, że finałową dziesiątkę wybierali specjaliści od muzyki rozrywkowej. Jeżeli zgłoszone utwory nie prezentowały odpowiedniego poziomu artystycznego, należało konkurs unieważnić. Takie powinny być uczciwe reguły gry.

Po sukcesie piosenki rozpoczęła się - opisana w powyższym  artykule - wojna o prawa autorskie. Wiadomo - zwycięstwo ma wielu ojców. Górę wzięła tępa pazerność. Kompletnie nieracjonalna. Wiadomo, że tego typu przebój funkcjonuje w czasie trwania imprezy, czyli bardzo krótko. Ale jest prezentowany przez publikatory tysiące razy, więc można zgarnąć konkretną kasę. Procesy natomiast będą trwały miesiącami. Należało siedzieć cicho, zebrać forsę, a po mistrzostwach polubownie dojść do porozumienia lub w ostateczności wejść na drogę sądową. A tak, to w tej chwili strony sporu walczą o coś, czego nie ma.

Sukces piosenki zaskoczył wszystkich - nawet twórców. W tygodniku NIE, Malina Błańska w artykule "Niespoko" pisze, że Grzegorz Urban zawarł umowę z Michałem Malinowskim, na mocy której przenosi wszelkie prawa majątkowe do aranżacji na rzecz Malinowskiego, w zamian za honorarium w wysokości 3 tys. zł., które ma być wypłacone w ciągu 30 dni od daty umowy.
- Malinowski wyprodukował utwór i zgłosił go na konkurs "Oficjalny hit biało-czerwonych". Przaśny, skoczny i nieskomplikowany "Koko Euro spoko" zdeklasował Marylę Rodowicz i zespół Feel. Zespół Jarzębina udzielał wywiadów i szczerbatym uśmiechem podbijał serca słuchaczy.

Podoba mi się ocena fenomenu związanego z wyborem polskiego hitu na EURO 2012 dokonana przez Piotra Bartkowskiego w "Newsweeku": - Osobiście uważam ten wybór za trafny i inteligentny. Nie dlatego, żeby mi się piosenka Jarzębiny spodobała. Po pierwsze, jednak alternatywa przedstawiona przez "profesjonalistów z branży" nie wydawała się, mówiąc dyplomatycznie, szczególnie pociągająca. Po drugie zaś: głosujący na "Koko Euro spoko" wykazali się zaskakująco dobrą znajomością konwencji artystycznych. Zrozumieli mianowicie, że do widowiska o charakterze jarmarcznym (piszę to jako futbolowy kibic) pasuje właśnie jarmarczna piosenka, a nie coś w klimacie Pendereckiego czy choćby Katarzyny Nosowskiej. Pal jednak sześć samą piosenkę. Znacznie ciekawszy jest ogólnonarodowy lament, jaki wywołała. Ciekawszy, bo wiele mówiący o stanie ducha dzisiejszych Polaków.


Zespół JARZĘBINA

Koko, Euro, spoko

Cieszą się Polacy,
Cieszy Ukraina,
Że tu dla nas wszystkich,
Euro się zaczyna,
Że tu dla nas wszystkich,
Euro się zaczyna.

Hej!

Koko koko Euro spoko,
Piłka leci hen wysoko,
Wszyscy razem zaśpiewajmy,
Naszym doping dajmy.
Koko koko Euro spoko,
Piłka leci hen wysoko,
Wszyscy razem zaśpiewajmy,
Naszym doping dajmy.

Nasi dzielni chłopcy,
To biało-czerwoni,
Wygrać im się uda
Ucieszy się Smuda
Wygrać im się uda
Ucieszy się Smuda

Hej!

Koko koko Euro spoko,...


Orzełki biegajcie,
Żwawo po murawie,
Zdobywajcie gole,
I będzie po sprawie,
Zdobywajcie gole,
I będzie po sprawie,

Hej!

Koko koko Euro spoko,...

Nie myśl sobie bracie,
Że rady nie damy,
Nie kłopocz się siostro,
My euro wygramy,
Nie kłopocz się siostro,
My euro wygramy,

Hej!

Koko koko Euro spoko,...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz