sobota, 24 marca 2018

PORWANIE KRÓLA STANISŁAWA AUGUSTA PONIATOWSKIEGO

Artykuł opublikowany 3.11.2012



Wieczorem 3 listopada 1771 roku miało miejsce bezprecedensowe wydarzenie w dotychczasowej historii Polski. Na rogu ulic Koziej i Miodowej w Warszawie, konfederaci barscy w sile ok. 20 jeźdźców napadli na powóz, w którym podróżował król Stanisław August Poniatowski. Celem napastników było porwanie, uprowadzenie i - prawdopodobnie - zamordowanie monarchy. Był to pierwszy przypadek porwania króla w dziejach Rzeczypospolitej i czyn kompromitujący Polskę w oczach całej oświeconej Europy. Na czele grupy stali: Stanisław Strawiński, Walenty Łukawski i Jan Kuźma. Porywacze nie najlepiej orientowali się w topografii stolicy. Ciemności i strach dokonały reszty. Po pewnym czasie przy królu pozostał tylko Jan Kuźma. Skierowali się w stronę Marymontu i tam, w młynie, zatrzymali się na noc. Król przekonywał prostego żołdaka Kuźmę, aby go uwolnił w zamian za ocalenie "gardła". Tak też się stało.  W marcu 1773 roku sprawiedliwość dopadła kilku porywaczy. Walenty Łukawski został skazany na ścięcie, poćwiartowanie i spalenie, natomiast  Jan Kuźma  na banicję. Osiadł we Włoszech, gdzie żył dostatnio z przyznanej mu przez króla dożywotniej renty.
Dziś nie ma wątpliwości, że plan zamachu opracowały najwyższe władze konfederacji barskiej. W październiku 1771 roku kierownik Generalności Michał Jan Pac wydał upoważnienie płk. Kazimierzowi Pułaskiemu do porwania władcy i przewiezienia go do twierdzy na Jasnej Górze. Uczestnikiem przygotowań był nuncjusz apostolski w Rzeczypospolitej Angelo Maria Durini.
Porwanie Stanisława Augusta spotkało się z potępieniem całej ówczesnej, cywilizowanej Europy. W Rzeczpospolitej podniesienie ręki na władcę było niedopuszczalne, nawet jeśli nie cieszył się on sympatią poddanych. Polska była jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie nigdy nie doszło do królobójstwa w wyniku spisku poddanych. Płk. Kazimierz Pułaski salwował się ucieczką przez Turcję i Francję (gdzie nie uzyskał azylu) do Stanów Zjednoczonych.
Ciekawie i zarazem kontrowersyjnie reasumuje udział Kazimierza Pułaskiego w tym spisku, Ludwik Stomma. W książce: - "Polskie złudzenia narodowe Księgi wtóre". W rozdziale IX - Dziesięć zamachów polskich pisze:

Nieudolny ten, ale w zamiarach okrutny zamach w kraju, który ponoć królobójstwem się brzydzi, był insygnowany i zorganizowany przez Kazimierza Pułaskiego. Pułaski czmychnął jednak, nie dbając o wspólników, do Ameryki, gdzie stał się bohaterem. Kto zaś jest bohaterem w Stanach Zjednoczonych, tego czci się w Polsce na klęczkach. Tak też stało się i z niedoszłym królobójcą, a przy tym i jednym z najgłupszych polityków w tysiącletniej historii naszego kraju. Jeśli widzi z zaświatów swoje pomniki i obchody "Pulasky Day", to sam się chyba dziwi.




                              MARCELO BACCIARELLI
                              Portret Stanisława Augusta Poniatowskiego z klepsydrą
                              1793
                               Muzeum Narodowe w Warszawie

Inną wersję wydarzeń przedstawił historyk Jerzy Łojek. Według  niego cała sprawa została zaplanowana przez króla. Chodziło o to by pokazać europejskim monarchom podłość konfederatów. Jan Kuźma miał być więc człowiekiem na usługach Stanisława Augusta. Natomiast rana z jaką król się obnosił, to wynik sprzeczki z oficerem zazdrosnym o swoją małżonkę (kochankę?). Wersja wydarzeń sugerowana przez Jerzego Łojka (nieprzychylnego Stanisławowi Poniatowskiemu), wydaje się jednak mało prawdopodobna, bo czy niesłynący ze zbytniej odwagi król, dobrowolnie naraziłby się na takie niebezpieczeństwo?

Józef Hen w książce "Mój przyjaciel król" przedstawił  Stanisława Augusta Poniatowskiego jako światłego i ambitnego patriotę, doskonale zorientowanego w sprawach polityki krajowej i zagranicznej. 
Prawie wszyscy interesujący się okresem panowania ostatniego monarchy polskiego zgadzają się, że był mecenasem sztuki. Interlokutorów natomiast rozpala dylemat: - zdrajca czy patriota? Znaczenie słowa "patriotyzm" można łatwo znaleźć w słowniku, ale myślę sobie, że wypełnienie cech podanych w definicji, uwarunkowane jest miejscem i czasem w historii. Bo inne zadania ma władca (przywódca), a inne szeregowy żołnierz. Inaczej należy zachowywać się w czasie wojny niż w okresie pokoju. Zresztą termin "patriotyzm" został w ostatnim dwudziestoleciu kompletnie wyświechtany, zdewaluowany, w wyniku nadużywania go w walce politycznej przez konformistów i megalomanów. Jeżeli ktoś mi mówi np., że Giertychowska "Młodzież Wszechpolska" jest organizacją patriotyczną, to odpowiadam wprost: - ja nie chcę być takim patriotą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz