niedziela, 18 marca 2018

SYNDROM POPiS-u

Artykuł opublikowany 7.02.2018


Coraz więcej publicystów dochodzi do wniosku, że aby uzdrowić relacje społeczne między Polakami nie wystarczy odsunąć od władzy PiS. Należy przekonywać wyborców o konieczności zmarginalizowania POPiS-u - nadpartii żyjącej w mutualizmie! Ja tę prawdę lansuję od momentu, gdy prominentni członkowie gabinetu Tuska - w prywatnych rozmowach - dali pokaz arogancji, hipokryzji i cynizmu, czyli od roku 2014. To, że PiS mogło w sposób bezprecedensowy zdemolować mechanizmy charakteryzujące demokratyczne państwa prawa jest zasługą liberałów. Jarosławowi Kaczyńskiemu podczas rządów 2005-07 nawet przez myśl nie przeszło, że kiedyś w demokratycznej Polsce należącej do UE, będzie można Trybunał Konstytucyjny; sądownictwo; media, etc. sprowadzić do roli narzędzia służącego interesom jednej partii. Przez dwie kadencje destrukcja państwa postępowała przy znacznym współudziale Platformy. Tyle, że proces ten następował w sposób kroczący, a więc słabo zauważalny. PO dbała o interesy klasy wyższej i częściowo średniej (menadżerów) oraz funkcjonariuszy Kościoła kat., czyli w sumie o ok. 20% społeczeństwa. Kompletnie nie interesował ich drugi biegun - rozszerzające się enklawy ubóstwa (5-12%), ponieważ wykluczeni zazwyczaj nie głosują. Tych pośrodku, wiążących jeszcze "koniec z końcem" (30%), jak i tych żyjących w niedostatku (40%) karmiono bezczelną propagandą: - musicie głosować na nas, bo chociaż jesteśmy do niczego to i tak stanowimy "mniejsze zło" na tle PiS-u. A w kuluarach sejmowych dygnitarze powtarzali buńczuczną frazę: - "nie mamy nawet z kim przegrać!". No to po 8 latach dostali odpowiedź!

Naczelnym zadaniem kolejnych rządów w państwie demokratycznym jest zapewnienie jego ciągłości. Nie wolno deprecjonować dokonań poprzednich pokoleń. Władza ma się zajmować teraźniejszością i przyszłością - przeszłość pozostawiając historykom. IPN powołany przez AWS (popłuczyny po I "Solidarności"), z której wykluł się później POPiS, od początku służył doraźnej walce politycznej.

Wojnę polsko-polską będzie można próbować zakończyć po spełnieniu warunków koniecznych: -

• rozwiązać IPN
• renegocjować, a następnie zerwać konkordat
• zlikwidować Senat
• przywrócić w Kodeksie pracy sprawiedliwą równowagę pomiędzy prawami i obowiązkami pracowników i pracodawców
• opodatkować usługi kościelne
• wprowadzić kilkustopniowy podatek progresywny
• sukcesywnie podwyższać kwotę wolną od podatku
• znowelizować ustawę "500+" tak, aby pomoc od państwa otrzymywały      wszystkie dzieci z ograniczeniem wyznaczonym przez ustalony limit dochodu na członka rodziny
• podwyższyć wiek emerytalny do 67 lat

Oczywiście to są zadania na lata, bo trzeba naprawić demolkę, która trwała lata. Mogą tego dokonać tylko ludzie spoza dzisiejszego parlamentu. Opozycja parlamentarna nie istnieje. PO będzie w przyszłym sejmie prawdopodobnie planktonem politycznym z jednocyfrowym poparciem. Jeśli uda im się połknąć .Nowoczesną, to w porywach mogą liczyć na kilkanaście procent. Prawica w Polsce osiągnęła już swoje apogeum. Liberalno-konserwatywna wcześniej, a populistyczna właśnie teraz. PiS poparcia większego od 40% nie uzyska. Wódz i jego pretorianie - w przyspieszonym kursie - osiągnęli poziom pychy, pogardy i arogancji poprzedników. Zatem należy wypatrywać symptomów upadku. Nie wiem jak ten proces rozłoży się w czasie, ale mam cichą nadzieję (popartą racjonalnymi przesłankami), że Zjednoczona Prawica w dzisiejszym kształcie nie uzyska mandatu do samodzielnego rządzenia w najbliższych wyborach parlamentarnych. Ergo odwrót ku lepszemu!

Naturalną koleją losu przyszłe lata to będzie czas odrodzenia lewicy. Mamy Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza; partię Razem; Inicjatywę Polską; Zielonych; OPZZ. SLD zdradziło swoich wyborców, ale i tam jest wielu oddanych społeczników. Trzeba tylko pozbyć się dinozaurów ze stajni Leszka Millera i będzie git.

Apeluję do wyborców nie dotkniętych syndromem POPiS-u - wzmóżcie swoją aktywność. Szukajcie programów partii spoza głównego nurtu postsolidarnościowej  prawicy. Wymaga to wysiłku, albowiem telewizje o zasięgu ogólnopolskim są niestety tubą propagandową beneficjentów zatęchłego od kilkunastu lat układu. Młodzi - nie pozwólcie wciskać sobie kitu. Pytajcie rodziców, dziadków jak to się w tym PRL-u żyło. To prawda, że Polska nie była suwerenna (zresztą teraz też nie jest). Swobody obywatelskie były ograniczone. Mnie najbardziej przeszkadzała cenzura publikacji i widowisk. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że dotyczyło to sfery publicznej o szerokim zasięgu. W pracy; szkole; sklepie; etc., krytykowaliśmy głośno "naszą partię", Związek Radziecki, poszczególnych przywódców i ówczesna władza nikogo za to na Sybir nie zsyłała. Określanie dziejów Polski Ludowej pasmem terroru władz wobec społeczeństwa - bez wyraźnego wyodrębnienia czasów stalinowskich - jest bezczelnym łgarstwem! Retorykę taką lansują politycy posolidarnościowego chowu, cierpiący na brak styropianu w życiorysie. Urodzeni w latach 70 i 80 XX wieku próbują na siłę wmanewrować się w martyrologię, której nie doznali.





JERZY DOMAŃSKI


Łachudry do czarnej dziury


Nie odpuszczajcie. Nie pozwólcie, by bezrozumne łachudry łamały wasze prawa i pluły na życiorysy. Milcząc i nie reagując na kretyńskie opisy PRL, rozzuchwalacie fałszerzy waszego życia. Hasają bezkarnie i opluwają was za wasze pieniądze. Z państwowego budżetu czerpią, ile tylko zechcą, IPN, media publiczne i prywatne powiązane interesami z partią władzy oraz setki przybudówek, które rozmnożyły się jak nigdy wcześniej. Wiele struktur, masa etatów, tysiące imprez, a wszystkie w identycznym tonie. Tak jakby partyturę napisał im jeden kompozytor. Prymitywny, znający tylko kilka nut, ale dobrze wiedzący, czego oczekuje najważniejszy dyrygent.

Od 13 lat rządzące partie czerpią z dorobku PRL pełnymi garściami. A jednocześnie trzymają w tych łapach bejsbole i okładają nimi wszystko, co było przez 44 lata. Jak wyglądała Warszawa w 1945 r.? Gdy w sierpniu 1944 r. umierająca stolica czekała na wojska radzieckie, to na co czekano? Na nowe zniewolenie? Czy na wyzwolenie? Czy Kraków uratowany przez te wojska od zniszczenia padł ofiarą zniewolenia? Jak określić naród, który daje sobie narzucić tak załgany opis tamtych czasów? Ci, którzy pamiętają, jak było, odchodzą już z tego świata. I najczęściej machają ręką na te brednie. Bo nie widzą sojuszników do wojowania z fałszerzami. Ale ci sponiewierani ludzie nie mogą zostać bez wsparcia. Muszą usłyszeć i zobaczyć, że nie ma zgody na łamanie praw milionów Polaków. Kłamcy i fałszerze historii mają przecież nazwiska. A kariery polityczne zrobili dzięki wyborcom, wśród których byli też ci oszukani przez politykę historyczną PO i PiS.
Najwyższa pora, by ocenić własne wybory. I zobaczyć, co politycy zrobili z historią Polski. Ilu wśród nich jest głosicieli tezy o PRL jako czarnej dziurze? Ilu takich jak Tusk, który kłamał w sprawie Gdańska, albo Bielecki, który kłamał w sprawie strat wojennych? A już w PiS jest takich cała armia.
Jeśli pokolenia, które odbudowały Warszawę i setki innych miast, zagospodarowały ziemie zachodnie i północne, nie chcą być dalej biernymi ofiarami wojny domowej, jaką z nimi toczą PiS i PO, muszą zrobić pierwszy krok ku zmianie.
Ani jednego głosu na polityków czy partie, które kłamią w sprawie PRL. Niech szukają wyborców u siebie.
Dość poniewierania i kłamstw. W tym roku zaczyna się seria wyborów. Miliony ofiar polityki IPN i bezrozumnej prawicy mogą wysłać te partie i te struktury do czarnej dziury. Tej dziury, którą prawicowcy tak pokochali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz